W praktyce rutynowo uspokajamy konie – po szczepieniach jest to chyba najczęstsza „rutynowa” praca, jaką wykonujemy. Co więc robimy? Jak działają leki – i dlaczego nie zawsze dzieje się to w ten sam sposób?
„Sedacja – stan odpoczynku lub snu… wywołany przez lek uspokajający.”
Taka jest definicja słownikowa i brzmi ona pięknie i prosto – podajemy lek, a pacjent zasypia. Oczywiście w rzeczywistości (jak zwykle w przypadku wszystkiego, co związane z końmi!) życie nie jest takie proste…
Dla tych, którzy jeszcze tego nie widzieli, uspokojony koń nie kładzie się, ale jego głowa opada coraz niżej i może potrzebować czegoś, o co mógłby się oprzeć, żeby utrzymać równowagę. Ważne jest również, by pamiętać, że uspokojony koń MOŻE nadal kopać – jest tylko o wiele mniej prawdopodobne, że to zrobi! Często wydaje się, że koń nadal jest mniej lub bardziej świadomy tego, co dzieje się wokół niego, ale jest zbyt śpiący, by się tym przejmować. W rezultacie prawie niezmiennie używamy środków przeciwbólowych i znieczulenia miejscowego, jeśli przeprowadzamy zabieg chirurgiczny.
Istnieje szeroki zakres sytuacji, w których lubimy stosować sedację. Generalnie chodzi o to, by koń był bardziej podatny, gdy robi się z nim coś nieprzyjemnego lub przerażającego. Oczywiście to się różni w zależności od konia. Jest sporo koni, które potrzebują środka uspokajającego, zanim kowal podetnie im nogi; są też takie, które pozwolą ci zaszyć ranę bez sedacji, a nawet znieczulenia miejscowego (niezalecane, ale czasem konieczne).
Prawdopodobnie najczęstsze powody, dla których uspokajamy konie to…
1) Zszywanie ran, żeby koń się nie wiercił!
2) Tarnikowanie zębów, zwłaszcza przy użyciu tarników elektrycznych i dremeli
3) Niektóre operacje chirurgiczne – na przykład wielu weterynarzy woli kastrować ogierki w sedacji na stojąco, niż w znieczuleniu ogólnym. Dzieje się tak dlatego, że sedacja jest znacznie bezpieczniejsza niż znieczulenie ogólne… Z drugiej strony, operacja jest łatwiejsza i bezpieczniejsza (zarówno dla weterynarza, jak i dla konia), jeśli pacjent jest całkowicie „nieprzytomny”, więc wszystko zależy od rodzaju konia i preferencji weterynarza przeprowadzającego operację.
Ważne jest, by pamiętać, że wszystkie środki uspokajające tymczasowo zmieniają sposób pracy mózgu i ciała konia, a także mają poważny wpływ na serce i układ krążenia. W rezultacie wszystkie są lekami na receptę, a twój weterynarz będzie chciał się upewnić, że pacjent nie ma żadnych problemów z sercem itp. przed ich użyciem. Przedawkowanie leków uspokajających jest rzadko śmiertelne u zdrowego konia, ale nadal może być niebezpieczne, zwłaszcza jeśli istnieje jakaś choroba podstawowa, która sprawia, że gorzej radzą sobie z utrzymaniem ciśnienia krwi. Bardzo ważne jest też, żeby przekazać weterynarzowi całą historię choroby konia, jeśli prosisz go o podanie środka uspokajającego – zdarzały się przypadki koni, które były leczone (bardzo bezpiecznym) antybiotykiem (TMPS); właściciel zapomniał o tym powiedzieć weterynarzowi, a połączenie środka uspokajającego i tego antybiotyku spowodowało atak serca (technicznie rzecz biorąc, śmiertelną arytmię).
Są trzy drogi, którymi zwykle podajemy środki uspokajające:
1) Strzykawką lub w paszy.
2) Przez wstrzyknięcie do mięśnia.
Wiele środków uspokajających w zastrzykach może być podanych do mięśnia – zastrzyk ten jest bardziej niezawodny niż doustny, ale wymaga znacznie większych dawek niż w przypadku podania do żyły (z mojego doświadczenia wynika, że potrzeba 4-5 razy więcej, a działanie trwa około dwa razy dłużej). Zazwyczaj jest to potrzebne tylko wtedy, gdy koń jest zbyt dziki lub niebezpieczny, by dostać się do żyły, ale jest całkiem użyteczne, by „odciążyć”, a potem mogę uzupełnić dawkę dożylnymi środkami uspokajającymi, jeśli zajdzie taka potrzeba. Inna sytuacja, w której czasem go używam, to gdy koń z silnym obrzękiem musi odbyć długą podróż w boksie, by dostać się do centrum chirurgicznego. W takich przypadkach czasami dawałem woźnicy ampułkostrzykawkę, żeby, jeśli koń oszaleje lub zwariuje podczas transportu, mógł podać mu coś, co go uspokoi i złagodzi ból, dopóki nie dotrą na miejsce.
3) Przez wstrzyknięcie dożylne.
Dożylna sedacja jest zdecydowanie najlepszą opcją, jeśli to możliwe – działa szybko (zwykle 5-10 minut), potrzebujesz mniejszych dawek i uzyskujesz znacznie lepszą sedację niż jakąkolwiek inną drogą. To właśnie na niej skupię się poniżej.
Są trzy „rodziny” leków używanych do uspokajania koni:
Acepromazyna (ACP).
Jest to bardzo „brudny” lek, ponieważ wpływa na wiele układów ciała. Samodzielnie może wywołać jedynie łagodną lub umiarkowaną sedację, a efekty są bardzo zmienne u poszczególnych koni. Ważne jest, aby pamiętać, że po osiągnięciu sedacji; zwiększenie dawki nie spowoduje głębszej sedacji, tylko więcej efektów ubocznych. Nie ma również właściwości przeciwbólowych.
Są dwa efekty uboczne w szczególności, na które my jako weterynarze uważamy z ACP. Po pierwsze, może prowadzić do znacznego spadku ciśnienia krwi, ponieważ powoduje rozszerzenie obwodowych naczyń krwionośnych (dlatego jest czasami stosowany w ochwacie). Drugi efekt jest znacznie ciekawszy – ACP jest łagodnym środkiem rozluźniającym niektóre rodzaje mięśni, dlatego może być przydatny w azoturii i dławieniu. Jest jednak jeden wyjątek (czytelnicy o wrażliwym usposobieniu, proszę odwrócić wzrok…): ACP jest bardzo silnym środkiem rozluźniającym dla mięśnia retraktora penisa. Jest to mięsień, który trzyma penisa w pochewce i nawet niskie dawki ACP zwykle prowadzą do tego, że samce koni „zrzucają” penisa. Może to być przydatne, ale niestety u niektórych koni (szczególnie ogierów, z większym i cięższym penisem niż u większości wałachów); paraliż prącia może być dość długotrwały, co może skutkować urazem prącia. W skrajnych przypadkach może to być trwałe lub prowadzić do gangreny, wymagającej amputacji. Wniosek – jeśli to w ogóle możliwe, unikaj stosowania ACP u ogierów i całych ogierków!
ACP ma jednak swoje miejsce w sedacji – po zmieszaniu z innymi lekami często przedłuża sedację i oznacza, że dawki każdej części kombinacji mogą być obniżone, zmniejszając ryzyko skutków ubocznych.
Szybka uwaga na temat tabletek ACP – zgodnie z obowiązującymi przepisami dotyczącymi kaskady leków weterynaryjnych, nielegalne jest stosowanie tabletek ACP zamiast pasty u koni, chyba że weterynarz ma kliniczny powód (niestety, cena nie jest uważana za wystarczająco dobrą), aby sądzić, że są one bardziej odpowiednie. W rezultacie, jeśli twój weterynarz odmówi ci podania tabletek, nie próbuje cię oszukać – jest po prostu posłuszny prawu.
Opiaty
Aczkolwiek opiaty same w sobie są tylko bardzo słabymi środkami uspokajającymi u koni, w połączeniu z innymi lekami prowadzą do znacznie głębszej i łagodniejszej sedacji niż jakikolwiek inny lek samodzielnie. Lekiem zwykle używanym jest butorfanol, który jest syntetycznym opiatem (jest agonistą/antagonistą mu/kappa spokrewnionym z buprenorfiną, dla zainteresowanych), który ma dość dobre działanie przeciwbólowe, jak również potęguje uspokojenie wywołane innymi lekami. Na szczęście ma też bardzo mało efektów ubocznych, chociaż warto pamiętać, że jakiekolwiek inne opiaty (np. petydyna lub fentanyl), które koń dostanie do około 8 godzin później, nie będą działać tak, jak powinny, ponieważ butorfanol częściowo zablokuje ich aktywność.
Leki alfa-2
Te naprawdę są podstawą uspokojenia u koni (a także u psów i kotów, dla tej sprawy). Leki alfa-2 działają poprzez oszukiwanie organizmu, że wytworzył zbyt dużo adrenaliny, więc przestaje ją uwalniać, co skutkuje niezawodnym, głębokim uspokojeniem. Są to również dość silne środki przeciwbólowe.
Istnieją trzy leki, które są powszechnie stosowane, o nieco innych właściwościach. Detomidyna i Romifidyna to leki o dość długim działaniu (30-40 minut po zastosowaniu i/v), a po zmieszaniu z butorfanolem są standardowym preparatem uspokajającym do stosowania dożylnego lub samodzielnie w mięśniach. Detomidyna jest również dostępna w strzykawce do użytku doustnego.
Trzecim lekiem jest ksylazyna; jest to nieco inny lek, który daje łagodniejsze uspokojenie i trwa tylko 20 minut lub tak. Jest szczególnie przydatna do uspokajania koni do blokad nerwów itp., gdzie w ciągu pół godziny muszą być całkowicie odzyskane i zdolne do kłusowania.
Przed uspokojeniem konia zawsze dobrze osłuchuję jego serce, sprawdzam puls i kolor, aby upewnić się, że jego układ sercowo-naczyniowy jest zdrowy. Następnie sprawdzam, czy nie jest na żadnych lekach, a potem podaję sedację i/v.
Lubię używać albo detomidyny, albo romifidyny zmieszanej z butorfanolem do rutynowej sedacji – osobiście wolę detomidynę, ale to pewnie dlatego, że to jest to, na czym się „wychowałem” jako weterynarz! Dla bardziej długotrwałych procedur, lub jeśli chcę rozluźnić mięśnie (szczególnie dla dentystów, gdzie chcę, żeby język był miły i klapnięty!), dodaję ACP do mieszanki.
Dawkowanie jest niesamowicie zmienne dla różnych koni i doświadczenie oraz osąd są ważniejsze niż cała dostępna wiedza książkowa. Z reguły, im większy koń, tym mniej środka uspokajającego na kilogram masy ciała potrzebuje (więc szetlandy często potrzebują tyle, co lekki myśliwy). Poza tym zależy to od temperamentu – im bardziej narowisty lub podekscytowany, tym więcej środków uspokajających potrzebuje. Inną rzeczą, o której należy pamiętać, jest to, że pozornie identyczne konie, w tych samych okolicznościach, mogą reagować bardzo różnie – dawka, która spowoduje, że Alf będzie miał tak głęboko głowę na podłodze, będzie miała Brutusa nietkniętego, podczas gdy Charlie jest w strefie „Goldilocks”, gdzie jest w sam raz. Oczywiście zależy to też od tego, jak głębokie uspokojenie chcesz uzyskać – choć osobiście zauważyłam, że jeśli celujesz w „lekkie uspokojenie” na początku, zwykle kończy się na tym, że musisz doładować konia w połowie drogi.
Gdy zastrzyk zostanie podany, BARDZO ważne jest, by dać koniowi czas na jego działanie w cichym, przyciemnionym, spokojnym miejscu. Jeśli koń będzie podekscytowany podczas oczekiwania na środek uspokajający, nie będzie on działał dobrze. Jest to podwójnie prawdziwe w przypadku doustnych środków uspokajających, ale odnosi się również do zastrzyków.
Podczas procedury, jej czasami konieczne jest uzupełnienie, co jest w porządku – wspaniałą rzeczą w lekach, których używamy jest to, że działają na tyle szybko i/v, że można monitorować ich efekty mniej więcej w czasie rzeczywistym. Powrót do zdrowia jest zwykle szybki i nieskomplikowany, choć ważne jest, by nie pozwolić koniowi nic jeść, dopóki się nie obudzi, bo może się zadławić.
Bardzo sporadycznie zdarzało mi się, że koń nie chciał się obudzić albo zapadł zbyt głęboko. Po pierwszej takiej sytuacji zaczęłam nosić ze sobą antidotum (Atipamezol, aka Antisedan lub Sedistop), kiedy uspokajałam chore lub stare konie. Jest bardzo drogie, ale działa w ciągu minuty lub dwóch, by odwrócić efekt działania leków alfa-2 – a kiedy już je odwrócą, koń budzi się niewiarygodnie szybko!
W praktyce uspokajanie koni jest w równym stopniu sztuką, co nauką, i rzadko istnieje jedna „właściwa odpowiedź” – zależy to od konia, okoliczności i tego, co chcemy osiągnąć. Głównym celem jest umożliwienie nam leczenia twojego konia skutecznie i humanitarnie.
Jeśli jesteś zaniepokojony jakimikolwiek problemami z twoim koniem lub kucykiem, porozmawiaj ze swoim weterynarzem lub wypróbuj nasz Interaktywny Przewodnik po Objawach u Koni, aby pomóc zdecydować, co robić dalej.