By Sean Clarke
Cierpiałem na uogólnione zaburzenie lękowe przez większość mojego życia, a teraz, mając dwadzieścia osiem lat, dopiero w ostatnich latach ponownie przyjrzałem się temu, jak postrzegam moje zmartwienia i lęki. Przez długi czas martwiłam się niemal o wszystko, trudno było mi nawet chodzić do szkoły, gorzej było na studiach, a próba znalezienia pracy wśród ludzi, których nie znałam, była przerażająca. Czułem, że niepokój będzie kontrolował każdy aspekt mojego codziennego życia na zawsze.
I tak walczyłem przez lata z niepokojem, fantazjując o tym, że pewnego dnia będę pewnego rodzaju terminatorem, który nie odczuwa żadnych emocji, strachu czy depresji. Podczas gdy ja pracowałem moje ciało, aby stać się jak Schwarzenegger, mój umysł pozostał chwiejny, a strach nigdy naprawdę nie odszedł. W rzeczywistości od siedmiu lat, byłem nieśmiały, nerwowy, i wydawało się być w stałym stanie zamieszania i mgły umysłu. Wiedziałam jednak, że kiedy dorosnę, będę zupełnie inną osobą. Byłabym pewna siebie, potrafiłabym prowadzić rozmowę i ułożyłabym sobie życie tak, że miałabym niewiele rzeczy, o które musiałabym się martwić. Byłbym bardziej silny.
Przód do przodu do 2018 roku, a mój umysł tak naprawdę nie zmienił się w ogóle. Nadal mam niespokojne myśli, nadal muszę zmusić się do rozmowy z ludźmi czasami, a moje życie nie jest ustawione w jakiś idealny sposób, który nie sprawia, że się martwię. Nadal się martwię. Jedyną rzeczą, która się zmieniła, jest moja perspektywa i dlatego teraz wierzę, że tak ważne jest, aby pracować nad swoją perspektywą.
Czasami myślimy, że nadejdzie czas, kiedy w końcu będziemy odporni na niepokój i zmartwienia. Może oglądaliśmy zbyt wiele bajek, w końcu Kopciuszek żył długo i szczęśliwie, prawda? Or so we’re lead to believe.
However I would argue she didn’t…
I would argue that after the credits rolled up she fell pregnant, suffered with postnatal depression, she argued from time to time with Prince Charming, she struggled with her post-baby body image, and sometimes became anxious about where her life was going.
Okay, maybe not in that exact order, but you get my point. Po prawie dwudziestu latach niepokoju i depresji, zdałem sobie sprawę, że nie ma celu końcowego, gdzie nagle wszystko wpada na miejsce, jak czasami fantazjujemy o. Jak Kopciuszek, goniłam za zakończeniem, które nigdy nawet nie istniało. Przypuszczam, że próbuję powiedzieć, że życie to podróż, która jest pełna szczęścia i zmartwień przez cały czas jej trwania, a ja zaczynam czuć się z tym coraz lepiej.
Zrozumienie tego było dla mnie kluczowe, jeśli chodzi o życie z niepokojem. Musiałem odejść od fantazjowania przez całe życie o „idealnym końcu” i uzbroić się w zdrowsze, bardziej realistyczne spojrzenie. Więc chociaż możesz myśleć, że to brzmi trochę ponuro (i że czepiam się Kopciuszka), chciałbym wyjaśnić, jak ta realizacja zmieniła mój niepokój i nastrój jako całość.
Po pierwsze, akceptując, że niepokój zawsze przyjdzie i odejdzie w jakimś stopniu, powstrzymał mnie od skupiania się na nim i robienia z niego większej sprawy niż trzeba. Dzięki temu zdałem sobie sprawę, że gdybym miał już nigdy więcej nie odczuwać lęku, nie byłbym człowiekiem. Mógłbym nawet skończyć wychodząc na środek drogi z wielkim głupim uśmiechem na twarzy! Potrzebuję lęku, ponieważ może on mieć swoje zastosowania. Wyzwaniem jest odebranie mu mocy, kiedy nie jest on naprawdę potrzebny.
Przyjęcie lęku do swojego życia jest jak przyjęcie, że może padać deszcz, kiedy próbujesz urządzić przyjęcie w ogrodzie. To może się po prostu zdarzyć, to jedna z emocji, która morfuje i kurczy się jak każda inna emocja. W niektóre dni mogę obudzić się niespokojny i to jest w porządku. Wiem, że będą dni, kiedy się obudzę i poczuję się pewnie.
Przyjęcie go do mojego życia zabrało część jego władzy nade mną. Zamiast walczyć z każdym calem siły, jaką mam, teraz staram się obserwować ją taką, jaka jest, przemijającą emocję, która nie definiuje mnie jako osoby. Nie jestem „szczęśliwą osobą”, ani nie jestem „niespokojną osobą”, zamiast tego wierzę, że jestem mieszanką emocji, z których każda ma swój użytek.
Przyszedłem zdefiniować bycie człowiekiem jako nie tylko ssak, który stoi na dwóch nogach, ale także jako stworzenie, które jest zdolne do odczuwania złożonego wachlarza emocji, które teraz widzę jako dość niesamowitą rzecz. Czasami niektóre z tych negatywnych prześwitują, ale w podróży życia, można zagwarantować, że słońce jest zawsze tylko za rogiem też.
Jeśli mógłbym dać radę komuś, kto przechodzi przez to, co ja poszedłem myślał, że byłoby to – bądź miły dla siebie. Dotrzyj do kogoś, na kim ci zależy, lub do organizacji takiej jak Nopanic, i przypomnij sobie, że to całkowicie w porządku nie być w porządku przez cały czas.
Po spędzeniu dużej części swojego życia żyjąc z uogólnionymi zaburzeniami lękowymi, Sean Clarke pisze teraz o swoich doświadczeniach i o tym, co mu osobiście pomogło na swoim blogu: http://projectenergise.com/blog/.