„Myślę, że najbardziej zaskakującą rzeczą dla mnie jest to, że lubię seks. Nigdy nie wiedziałam, że go lubię.”
Zdobądź zniewalającą długą lekturę i obowiązkowe wskazówki dotyczące stylu życia w swojej skrzynce odbiorczej w każdą niedzielę rano – świetne z kawą!
Tink Fisher opowiada swoją historię bycia żoną dwóch różnych mężczyzn, zanim wyszła za mąż za kobietę. Zdjęcie Andre Rucker
Ta historia jest jednym z elementów naszej rubryki Marriage Stories, czyli spojrzenia na prawdziwe filadelfijskie małżeństwa. Tutaj, Tink Fisher i Rachel Rubin, małżeństwo trwające siedem miesięcy, dzielą się swoją historią.
Całe życie zmagałam się z moją seksualnością, ale nie zdawałam sobie sprawy, że jest to walka, dopóki nie stałam się dorosła. Zostałam wychowana w duchu katolickim i nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłabym być z kobietą. Wyszłam za mąż w wieku 27 lat za faceta o imieniu Joe. Trzy dni po zaręczynach dowiedzieliśmy się, że ma raka płuc, a zmarł zaledwie trzy tygodnie po ślubie. W tym momencie miałam już dziecko, które nie pochodziło z tego małżeństwa – urodziłam syna, który ma teraz 17 lat, kiedy byłam na studiach – i myślałam, że nie ma dla mnie żadnej nadziei. Wtedy poznałam wspaniałego mężczyznę, który pasował do wszystkich elementów: Katolik, republikanin, a moja rodzina go uwielbiała. Wkrótce po ślubie poczułam pustkę, której nie mogłam zrozumieć. Urodziło nam się dziecko, a nasza córka miała około roku, kiedy przyszłam do niego i powiedziałam: „Coś wciąż nie jest w porządku i nie wiem, co to jest, ale wiem, że to nie ty, tylko ja”. Ta rozmowa „To nie ty, to ja”. Nic nie było złe, ale wiedziałem w moim sercu, w mojej duszy, w moim jelicie, że coś nie było w porządku.
Zacząłem robić zajęcia o nazwie Kettlebell Kundalini, i byłem uzależniony od tego. Zaczęłam spędzać czas z instruktorką i twórczynią zajęć, Rachel, po prostu jako przyjaciółki. Pewnej nocy poszłam do jej domu, a kiedy tam dotarłam, zdałam sobie sprawę, że moje ciało reaguje w naprawdę dziwny sposób. Rachel niedawno przeszła przez rozwód; była też żoną mężczyzny. Kilka kieliszków wina później, pocałowaliśmy się i było to najbardziej euforyczne uczucie, jakie kiedykolwiek czułam. W ciągu tygodnia powiedziałam mojemu mężowi, że pocałowałam Rachel i że myślę, że jestem lesbijką. Poszliśmy do poradni małżeńskiej. Naprawdę chciałem dać mu szansę, aby to zadziałało, ale w moim jelicie wiedziałem, że to nie będzie.
Zostawiłem mojego męża w listopadzie 2016 roku, a Rachel i ja zaręczyliśmy się w marcu 2019 roku. Mieliśmy ślub podwórkowy we wrześniu ubiegłego roku. Mamy troje dzieci między nami; ona ma córkę, która ma siedem lat. Bycie żonatym z kobietą i bycie z Rachel jest najłatwiejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłem. Próba stworzenia rodziny jest zdecydowanie najtrudniejsza. Tak samo jak dzielenie się opieką nad naszymi dziećmi. Dla matek istnieje niewidzialna pępowina, która nigdy w pełni nie znika. Kiedy moja córka macha na pożegnanie, aby odwiedzić swojego ojca na weekend, prawie nieuniknione jest, że płaczę. Moja żona robi wszystko, co może, aby pomóc mi naprawić moje serce, kiedy jej nie ma. Jej intencje są w najlepszym miejscu, ale bycie z nią i jej córką jest tylko brutalnym przypomnieniem, że nie jestem z moim.
Myślę, że najbardziej zaskakującą rzeczą dla mnie jest to, że lubię seks. Nigdy nie wiedziałam, że go lubię. Pamiętam, że płakałam przez niego i mówiłam sobie: „To potrwa tylko pięć minut”. Teraz nie mogę się nim nasycić. Nie zdawałam sobie również sprawy z tego, jak wiele będziemy rozmawiać. Pamiętam, że w moim małżeństwie z moim drugim mężem myślałam, że chcę móc rozmawiać o różnych rzeczach. Ale mężczyźni nie mają tego samego pragnienia, aby mieć godzinne rozmowy o swoich emocjach, a kiedy dwie kobiety są razem – mam na myśli, możemy rozmawiać godzinami i dniami o tym, jak się czujemy i jak to sprawia, że wszyscy inni się czują, i jest po prostu tak wiele emocji.
Myślę, że mężczyźni i kobiety mają zarówno męskie, jak i kobiece cechy, a to, czy je pielęgnujesz, czy nie, jest twoim wyborem. Stale się rozwijasz i możesz wspierać swojego partnera w dorastaniu do tego, kim powinien być, albo możesz oczekiwać, że będzie taką samą osobą, jaką był, kiedy go poślubiłaś. Ale wtedy nastawiasz się na złamanie serca, bo każdy się zmienia. To po prostu bycie świadomym, że będą zmiany i będziesz musiał przez nie pracować i wspierać wzajemny wzrost, nawet gdy jest to trudne.
Publikowane jako część funkcji „Historie małżeńskie” w wydaniu magazynu Philadelphia z kwietnia 2020 r.
.