Wtedy posłał Sedekiasz, król, i wyprowadził go; a król zapytał go potajemnie w jego domu, i rzekł: Czy jest jakieś słowo od Pana?…
Człowiek, który zadał to doniosłe pytanie, należał do klasy uroczystych błaznów. Przyszedł on z właściwym pytaniem w ustach, a czasami, aby uzyskać właściwe pytanie, trzeba być w połowie drogi do odpowiedzi. Zdobyć właściwe pytanie, to często już w połowie otrzymać odpowiedź. A on przyszedł ze swoim pytaniem do właściwej dzielnicy. Przyszedł do człowieka, który miał żywą więź z Bogiem. Jednak ze sposobu, w jaki potraktował odpowiedź na pytanie, wiemy, że przyszedł w złym duchu. Nie było w tym żadnej wesołości ani niedbałości w jego sposobie bycia. On był tak uroczystym, jak tylko uroczystym może być, gdy zadał to pytanie prorokowi Bożemu: „Czy jest jakieś słowo od Pana?”. Ale odszedł, aby pokazać, że to pytanie było tylko błahostką. A to, co było możliwe dla Sedekiasza, jest możliwe dla ciebie i dla mnie. Możemy przychodzić do Słowa Bożego z właściwym pytaniem w ustach, możemy przychodzić z uroczystą czcią, możemy się chlubić, że nie jesteśmy z tych, którzy żartują ze Słowa Bożego, lub traktują zarządzenia domu Bożego z jakąkolwiek lekkomyślnością, możemy się chlubić, że nie jesteśmy z tych, którzy zamieniają dom Boży w teatr lub miejsce rozrywki, Mamy przekonanie, że instytucja domu Bożego ma na celu doprowadzenie nas do bliższej społeczności z Bogiem, wierzymy, że Słowo Boże, które leży przed nami jest poselstwem od Boga do człowieka i przychodzimy do otwartej Biblii niedziela po niedzieli z tym wyznaniowym pytaniem: „Czy jest jakieś słowo od Jehowy?”Czy jest jakieś słowo od Jehowy na temat mojego obowiązku na dziś, na temat mojego obowiązku na jutro – czy jest jakieś słowo od Jehowy? Mamy właściwe pytanie i podchodzimy do niego z szacunkiem. Niech Bóg broni, abyśmy byli drobiazgowi, jak Sedekiasz, i mylili powagę sposobu z posłuszeństwem Słowu Bożemu. Król Babilonu zdobył to prawo mieczem na polu bitwy – prawo do włożenia na głowę kogokolwiek korony Judy. Zaoferował ją Mattaniaszowi; zaoferował ją pod jednym warunkiem. Król Babilonu nie mógł sobie pozwolić na to, by Juda zawarł sojusz z Egiptem, który był jego wielkim rywalem. Był w łaskawym nastroju i chociaż podbił Izraela, chciał, aby Izraelita – jeden z królewskiego nasienia – nadal piastował tron Dawida. I w tym łaskawym nastroju zaoferował Mattaniaszowi tron judzki, dołączając do swej oferty prosty warunek: poprosił go o przysięgę lojalności wobec króla Babilonu i złożenie przysięgi wierności królowi Babilonu. Miało to na celu powstrzymanie króla Judy przed zawarciem sojuszu z wrogim mocarstwem, przed zawarciem sojuszu z Egiptem. Mattaniasz rozumiał, że złożono mu wielką ofertę. Wiedział, że ten król ma moc, by zabrać go w łańcuchach do Babilonu i zabrać ze sobą jego ludzi. Wiedział, że natura ludzka jest słaba, wiedział, że ten nowo stworzony król miał wiele powodów, aby utrzymać go na ścieżce wdzięczności. Ale wiedząc, że natura ludzka jest słaba, chciał go ogrodzić przez ciągłe przypominanie sobie tej przysięgi i zmienił jego imię z Mattaniah, „dar Jehowy”, na Zedekiah, „sprawiedliwość Jehowy”. I zawsze potem, gdy wspominano imię tego króla, wracał myślami do tej przysięgi, gdy przysięgał na sprawiedliwość Jehowy, że będzie wierny królowi, który tak się z nim zaprzyjaźnił. Z początku nie odczuwał żadnych niedogodności z powodu swej przysięgi, lecz w miarę upływu lat jego wdzięczność zdawała się topnieć. Król Egiptu zwrócił się do niego z prośbą, a jego lud był skłonny go słuchać. Miał proroków w wielkiej liczbie, a oni namawiali go, aby przyjął propozycje króla Egiptu. Był jeden prorok w jego mieście, który ostrzegał go, że nie może zrobić haniebną rzecz i prosperować. Był jeden prorok, który przypominał mu, że mąż Boży był człowiekiem, który chociaż przysięgał na swoją krzywdę, to jednak dotrzymywał swej przysięgi. Możemy przypuszczać, że Jeremiasz błagał Sedekiasza nawet ze łzami: „Czyń sprawiedliwą rzecz”. Co powiedzą pogańskie narody, co powiedzą postronni, jeżeli lud Boży złamie swoje rokowania i lekko dotrzyma przysięgi? Czy nie będą oni, bluźnić Bogu Izraela? Czcigodny poganin dotrzyma swej przysięgi. Tak mówił Jeremiasz, błagając swego króla, lecz jego głos ostrzegawczy nie został wysłuchany przez głuche ucho. W końcu nadeszło wojsko Chaldejczyków i obległo Jerozolimę. Zostali ściśle zamknięci na jakiś czas, a mimo to prorok Boży został dopuszczony do pozostania w więzieniu. Król miał skrytą nadzieję, że król Egiptu przyjdzie mu z pomocą, i tak długo, jak miał nadzieję z innej strony, nie będzie niepokoił posłańca Bożego. W międzyczasie armia Chaldejczyków opuściła miasto. Odeszli, aby walczyć z armią, która przybyła z Egiptu, aby pomóc oblężonym. Generał, który był na czele tych sił, dobrze wiedział, jak prowadzić kampanię. Nie pragnął, aby armia, która przybywała na pomoc Izraelowi, zdobyła Jerozolimę. Wolał się z nimi rozprawić osobno. Poszedł na spotkanie armii i zawrócił ją z drogi, którą przyszła, a następnie powrócił do miasta i otoczył je z każdej strony. Wtedy, gdy wszelka nadzieja Egiptu została odcięta; wtedy, gdy Sedekiasz udowodnił, że ci, którzy opierają się na Egipcie, opierają się na złamanej trzcinie, która wchodzi do serca człowieka i przebija go; wtedy właśnie została opowiedziana stara, stara historia. Gdy śmierć zagrzmi u drzwi, szyderca zdejmuje z półki Biblię. Tak też było z Sedekiaszem. Tak długo, jak miał tylko jedną jedyną nadzieję od ludzi, że sam będzie w stanie zwyciężyć, albo że otrzyma pomoc z Egiptu – tak długo pozostawiał proroka Bożego, aby siedział w więziennej celi i nie czuł potrzeby, aby iść i szukać u niego pomocy. Ale kiedy w końcu odebrano mu wszelką nadzieję na zbawienie w jakikolwiek inny sposób, przyszedł potajemnie do posłańca Jehowy, tak jak szyderca potajemnie wyjmuje Biblię i próbuje dowiedzieć się, jakie jest słowo Pana. Potem przyszedł i zadał to pytanie: „Czy jest jakieś słowo od Pana?”. Sedekiasz uczynił Boga ostatnią zmianą i Bóg miał dobrą wymówkę, aby wstrzymać jakiekolwiek światło dla króla, który postąpił tak niehonorowo. Ale On jest cierpliwy, On jest cierpliwy, nawet jeżeli my czynimy Go ostatnią zmianą. Nawet z łoża śmierci On słyszy wołanie o miłosierdzie i objawia swoją wolę. „Jest”, powiedział Jeremiasz, „jest słowo od Pana do ciebie. Zostaniesz wydany w ręce króla Babilonu”. Szczere, uprzejme, dosadne, definitywne oświadczenie. „Zostaniesz wydany w ręce króla babilońskiego”. Ach, czasami widzieliśmy to w jednostce, ta podstępna choroba konsumpcyjna opanowała go, a prorocy gładkich rzeczy mówią: „Wyzdrowiejesz”; i oni karmią jego nadzieje na to; a .prorok Boży przychodzi na jego drogę i mówi mu, że jest umierającym człowiekiem, że nie ma dla niego ucieczki. Odczuwa się, że to jest nieuchronne. Prorocy gładkich rzeczy nie powiedzieliby wprost: „Zostaniesz wydany w ręce króla Babilonu”. Oni by to ukryli. Ale to jest bardziej miły sposób z tych dwóch. Jednak Sedekiasz nie działał według światła, które otrzymał. W jakiś sposób miał nadzieję, że uda mu się uciec. Nawet jeśli mury miały w sobie wyłom, istniała ta prywatna droga ucieczki. To była jego ostatnia możliwość i tak długo, jak myślał, że jest najmniejsza możliwość ucieczki, nie był przygotowany na przyjęcie Słowa Pańskiego, tego poselstwa, które Bóg do niego posłał, więc nie działał według niego. On nie żywił urazy do proroka za to, że mówił tak wyraźnie. Nie żywił wobec niego niemiłych uczuć, lecz przeciwnie, żywił wobec niego bardzo życzliwe uczucia i był gotów raczej narazić się na poważne ryzyko trudności ze swoim gabinetem, niż nie uczynić życzliwości prorokowi Jehowy, wiernemu słudze króla i kraju. I w ten sposób doszło do tego, że znowu zostali zebrani razem na przyjacielskiej naradzie. Uczynił on akt dobroci dla proroka Pańskiego. Kubek zimnej wody, który jest podany uczniowi, nigdy nie traci swej nagrody. Po tym uczynku uprzejmości nastąpiło pełniejsze objawienie woli Bożej. Na początku było to tylko: „Będziesz wydany w ręce króla Babilonu”, a za drugim razem Jeremiasz wskazał drogę zbawienia. „Ucieczki nie ma, jeślibyś miał zaufać własnej mocy do walki lub zaufać Egiptowi. Nie ma ucieczki; zostaniesz wydany w ręce króla Babilonu. Prostym pytaniem jest, czy właśnie teraz oddasz się w jego ręce, czy też będziesz czekał, aż zostaniesz siłą zaciągnięty przez jego sługi do jego obecności.” „Wyjdź teraz”, mówi, „i poddaj się Jemu, a chociaż grzech twój był wielki, On ci odpuści. Poddaj się mu, złóż broń, poddaj się mu, a będziesz żył, a twoje miasto będzie zbawione.” Było to poselstwo dwustronne. Pierwsza jego część brzmiała: „Zostaniesz wydany w ręce króla Babilonu”. To było pewne. Druga część brzmiała: „Jeśli poddasz się teraz, znajdziesz zbawienie”. To jest poselstwo dla nas na dzień dzisiejszy. Czy nie postąpiliśmy tak, jak postąpił ten niewdzięczny król? Chociaż bunt był w naszej krwi, czyż Bóg nie potraktował nas z łaską i nie dał nam tej pięknej ziemi, a życie na takiej ziemi jest błogosławieństwem, którego nie należy lekceważyć. I nasz Król, kiedy ta rasa się zbuntowała, mógł ją łatwo zmieść. Zamiast tego, dał nam jeszcze jedną szansę. I chociaż On potraktował nas tak łaskawie i pozwolił nam, z buntem w naszych rękach, kochać i cieszyć się korzyściami życia na tej pięknej ziemi, czyż nie uczyniliśmy tego, co zrobił Sedekiasz, zapomnieliśmy o wierności naszemu łaskawemu Królowi i posłuchaliśmy podszeptów Jego wroga, a poszliśmy i uczyniliśmy to, co szatan chciał, abyśmy uczynili? A nasze miasto, cóż to jest, ale miasto zniszczenia? Widzimy, że śmierć się zbliża, ucieczki nie ma, więc przychodzimy do proroka Bożego, nie do Jeremiasza, lecz do Jezusa, który jest Pośrednikiem nowego przymierza, i mówimy do Niego: „Czy jest jakieś słowo od Jehowy?”. A On odpowiada: „Jest”. „Na pewno umrzesz, na pewno zostaniesz wydany w ręce Boga”. Nie możemy uciec. Zostaniemy wydani w ręce Króla, przeciwko któremu się zbuntowaliśmy. To jest jeden z faktów, od którego nie ma odwrotu. A my mówimy: „Czy to jest całe przesłanie?” Dzięki Bogu, to nie wszystko. Jezus mówi: „Jest droga zbawienia”. Nie czekajcie, aż zostaniecie zabrani i wrzuceni siłą do Jego obecności przez tego Jego sługę, który nazywa się Śmierć. Ale wyjdźcie teraz i poddajcie się Jemu, poddajcie się Jemu, a wszystko będzie dobrze. Zwróćmy uwagę na karę, jaka spotkała Sedekiasza za jego nieposłuszeństwo wobec Słowa Jehowy. Odszedł on, trzymając się nadziei, że uda mu się uciec. Nie zastosował się do światła, które mu dano. Wciąż miał nadzieję, że uda mu się uciec prywatną drogą, drogą do królewskiego ogrodu, więc nie miał odwagi wyjść i oddać się w ręce książąt i króla Babilonu, książąt stojących na czele armii. Nie postąpił według światła, jakie otrzymał, gdy Jeremiasz błagał go, aby to uczynił. „Bądź posłuszny”, powiedział, „głosowi Pana, a będzie dobrze z tobą i twoim domem”. Wszystko, co Sedekiasz mógł powiedzieć, było: „Boję się, że Żydzi wyśmieją mnie, jeżeli to uczynię – wyśmieją mnie, wyśmieją mnie.” On nie miał wątpliwości, że Nabuchodonozor ułaskawi. Wiedział, że tam czeka na niego przebaczenie, wiedział, że tam czeka na niego życie, ale wiedział, że będzie wyśmiewany, jeżeli to zrobi. Niejeden został wyśmiany do piekła; nigdy nie wiedziałem, aby ktoś został z niego wyśmiany. Często młody poszukiwacz czuje, że doszedł do pewnego punktu i właśnie wtedy, gdy robi krok, pojawia się szyderstwo towarzysza. „Boję się, że mój towarzysz mnie wyśmieje”. Bezbożny towarzysz będzie z ciebie szydził. Co z tego? Czy nie jesteś wystarczająco męski, by się z ciebie śmiać? „Wyśmieją mnie” – powiedział biedny Sedekiasz, a on nie miał odwagi być wyśmiewanym. Ta przeklęta duma przeraziła go, gdy przekroczył bramę, która prowadziła do zbawienia. W murach była wyrwa, a w tej wyrwie znajdowali się książęta armii króla babilońskiego, a gdy Sedekiasz to zobaczył, podjął tajemną drogę ucieczki i nocą udał się na wzgórza, w dół wąwozu, który prowadził do Jerycha, uciekając na wzgórza Palestyny. Ale wojsko Chaldejczyków ścigało go i pochwyciło na równinach Jerycha, i przyprowadziło przed oblicze króla. Wtedy ujrzał, jak na jego oczach zamordowano jego dwóch synów; potem przyszli do niego i wyłupili mu oczy – miał zaledwie trzydzieści dwa lata; potem obłożyli go okowami i skazali na to straszne więzienie na całe życie. A najbardziej gorzkim bólem w tych wszystkich mękach było to, że wiedział, iż mógłby tego uniknąć, gdyby tylko uczynił to, co Pan chciał, aby uczynił. „Gdybym tylko był posłuszny głosowi Jeremiasza, mógłbym mieć jeszcze moich dwóch synów; miałbym wzrok; nie miałbym tych łańcuchów”. To było ukłucie skorpiona w jego męce, ta pamięć o tym, co mogłoby być, gdyby tylko zrobił krok – pojedynczy krok poddania się.
(James Paterson, M. A.).
KJV: Wtedy posłał Sedekiasz, król, i wyprowadził go: a król pytał go potajemnie w swoim domu i rzekł: Czy jest jakieś słowo od Pana? I Jeremiah powiedzieć, Tam być: dla, powiedzieć on, thou shalt dostarczać w the ręka the królewiątko Babylon.
WEB: Wtedy posłał Sedekiasz, król, i ściągnął go: a król zapytał go potajemnie w swoim domu i rzekł: Czy jest jakieś słowo od Jahwe? Jeremiah powiedzieć, Tam być. Powiedział też: Zostaniesz wydany w ręce króla babilońskiego.
.