Miesiące temu, podpisałem się na onieśmielający projekt czytania, które również stało się wielką szansę. Nie byłam pewna, jak zmieszczę tyle książek w moim harmonogramie, ale to był problem dla przyszłej Daniki. Kiedy nadszedł styczeń, stało się to moim problemem. Częściowo z powodu złego planowania z mojej strony, a częściowo z powodu samej ilości zaangażowanych książek, zdałam sobie sprawę, że będę musiała czytać jedną powieść dziennie przez miesiąc, aby skończyć przed terminem.
Now, jestem czytelnikiem. Kocham książki. Ale spędzam dużo więcej czasu na czytaniu i pisaniu o książkach w internecie, niż na faktycznym czytaniu książek. Moje zwykłe tempo ma mnie kończącego książkę lub dwie na tydzień. Musiałbym czytać około pięć razy szybciej niż zwykle, aby utrzymać się na torze. Dwa razy w roku robię 24-godzinne readathony, i z tego powodu, wiedziałem, że to było możliwe dla mnie, aby usiąść i zakończyć książkę w posiedzeniu lub dwa. Jedną rzeczą jest jednak próba przeczytania jak najwięcej w ciągu jednego dnia. To zupełnie co innego próbować utrzymać karkołomne tempo czytania przez cały miesiąc.
Oczywiście, gdyby czytanie było moją pełnoetatową pracą, to nie byłoby problemu. Niestety, nie żyję takim marzeniem. W rzeczywistości, styczeń był początkiem nowego semestru, a ja mam również pracę na pół etatu, na szczycie moich różnych przedsięwzięć internetowych. To nawet nie licząc moich dwóch potrzebujących psów! (Z poświęceniem i odrobiną oszukiwania, udało mi się to osiągnąć. Oto co zrobiłem:
Book Deals Newsletter
Zapisz się do naszego biuletynu Book Deals i uzyskać do 80% off książek, które faktycznie chcesz przeczytać.
Po pierwsze, miałem prawie godzinę w autobusie w każdą stronę na uniwersytet każdego dnia, co oznaczało dedykowany czas na czytanie. Czytałem również podczas lunchu, kiedy tylko było to możliwe, a także w minutach, kiedy dotarłem na zajęcia, zanim zaczęły się lekcje. Kiedy wracałem do domu, miałem już za sobą 2-3 godziny czytania i zazwyczaj byłem już w połowie książki. Odrabiałem pracę domową, jadłem obiad, może oglądałem pół godziny telewizji, a resztę czasu spędzałem na czytaniu. Zazwyczaj ledwo kończyłam książkę na dzień przed snem.
Zapisując się zgadzasz się na nasze warunki użytkowania
Niekiedy jednak nie byłam w stanie. Miesiąc to dużo czasu, aby poświęcić się jednemu projektowi, a od czasu do czasu inne rzeczy domagały się mojej uwagi. Zachorowałem i nie mogłem nadążyć za słowami. Albo spędzałem czas z rodziną. Albo jakaś książka trwała dłużej niż inne, bo miała większą liczbę stron, albo po prostu trudniej się ją czytało. W te dni, to musiałoby się przewrócić do następnego dnia, a ja spędziłbym mój weekend próbując nadrobić zaległości.
Rzeczą, która naprawdę uczyniła to możliwym, chociaż, nie było czytanie każdego pojedynczego słowa każdej książki. Ogólnie rzecz biorąc, nie pomijam książek, które czytam dla przyjemności. Jeśli jest to lektura obowiązkowa, z której muszę uzyskać konkretne informacje, to z pewnością będę na nie polował i zignoruję resztę. Ale w przypadku książek, które sam wybieram, często czytam w kółko ten sam akapit, ponieważ ciągle przypadkowo go pomijam, aby upewnić się, że wyłapałem każde słowo. To nie było możliwe podczas tego wyzwania czytelniczego. Musiałam czytać książki, za którymi nie przepadam i już po pierwszym czy drugim rozdziale wiedziałam, że nie znajdą się na szczycie mojej listy. Zobowiązałam się jednak, że dotrwam do końca, więc czytałam pobieżnie. Czytałam to, co rzucało się w oczy, i pozwalałam oczom dryfować po fragmentach, które mnie nie interesowały. Czytałem dialogi i ignorowałem scenografię. Czytałem uważnie kluczowe punkty fabuły i tylko w połowie zwracałem uwagę na sceny łączące.
Niestety, konieczność pomijania niektórych powieści była uwalniająca. Nie widzę wyraźnych obrazów w głowie, kiedy czytam (nie całkowita afazja, ale dość blisko), co oznacza, że nudzi mnie większość wizualnych opisów w powieściach. Ponieważ nie przekłada się to na obraz, te fragmenty są dla mnie całkiem bezużyteczne, chyba że chcę spróbować zapamiętać te cechy („Ok, więc salon jest po lewej stronie, kiedy wchodzisz w drzwi, a jego sypialnia jest po prawej stronie, zaraz za schodami…”). To była ulga dać sobie pozwolenie, aby po prostu pominąć te punkty, kiedy nie dostawałem nic z tego. To było o wiele przyjemniejsze czytać książkę, w której lubiłem tylko jeden aspekt lub charakter, jeśli byłem w stanie skupić się na tym i pozwolić sobie pominąć resztę.
Więc co się stało, gdy czytałem książkę dziennie? To zawładnęło moim życiem. Nie byłem w stanie robić nic innego. Uwielbiam czytać, ale lubię też inne rzeczy. Nie byłam w stanie spędzać tyle czasu z moim partnerem, ile bym chciała. Byłam zestresowana. Nie spotykałam się z przyjaciółmi przy lunchu. Musiałam przebrnąć przez książki, którymi zwykle się delektowałam. Zawsze miałem jedno oko na liczbę stron zamiast na treść. To nie było najlepsze wykorzystanie mojego czasu.
Z drugiej strony, oczywiście, czytałem dużo. Kiedy będę mógł dodać książki do mojego konta na Goodreads, będzie to wyglądało imponująco (dla mnie). Kiedy moi koledzy z klasy narzekali na obciążenie pracą domową, mogłam spojrzeć na nich martwym wzrokiem i powiedzieć „Ja też codziennie czytałam książkę”, a oni patrzyli na mnie z przerażeniem. Ale ogólnie rzecz biorąc, powiedziałbym, że plusy nie przeważają nad minusami. Zabiorę moje nowe umiejętności skimmingu ze sobą i w pełni zamierzam skimmować nad każdą scenerią, którą napotkam w przyszłości. Miło było również wiedzieć, że jestem w stanie czytać książkę dziennie i prawdopodobnie mógłbym czytać więcej niż ja, bez konieczności całkowitego pochłonięcia mojego życia. Czy polecam czytanie książki dziennie? Nie, nie, chyba że a) czytasz dwa razy szybciej niż ja lub b) to twoja praca. W przeciwnym razie, myślę, że wszyscy możemy się zrelaksować. Czytanie to nie wyścig, a my wszyscy umrzemy z książkami na naszych TBRs. (Co? Wolisz w pewnym momencie zabraknąć książek, które chcesz przeczytać?)