Nazywanie choroby imieniem naukowca, który ją odkrył, jak w przypadku zapalenia tarczycy typu Hashimoto lub niedokrwistości Diamonda-Blackfana, po prostu już nie działa, twierdzą niektórzy lekarze.
Głównym argumentem przeciwko eponimom jest to, że nazwy w prostym języku — które opisują objawy choroby lub podstawowe mechanizmy biologiczne — są bardziej pomocne dla pacjentów i stażystów medycznych. Na przykład, prawdopodobnie można dowiedzieć się co nieco o zespole nabytego niedoboru odporności (AIDS), krztuścu lub różowym oku tylko z ich nazw.
„Im bardziej niejasna i nieprzejrzysta nazwa — czy to z powodu greckiego i łacińskiego fetyszu naszego zawodu, czy narcyzmu naszych poprzedników — tym bardziej oddzielamy się od naszych pacjentów”, mówi dr Caitlin Contag, lekarz rezydent w Stanford.
Endokrynolog ze Stanford, dr Danit Ariel, zgadza się, że pacjenci są często zdezorientowani przez eponimy.
„Widzę to co tydzień w klinice z autoimmunologiczną chorobą tarczycy. Pacjenci często mylą chorobę Gravesa z zapaleniem tarczycy Hashimoto, ponieważ te nazwy nic dla nich nie znaczą”, mówi Ariel. „Kiedy więc edukuję ich na temat diagnozy, staram się używać najprostszych terminów, aby zrozumieli, co dzieje się z ich organizmem”.
Ariel mówi, że wyjaśnia swoim pacjentom, że tarczyca jest nadaktywna w chorobie Gravesa i niedoczynna w chorobie Hashimoto.
Ariel mówi, że jej zdaniem używanie nazw biologicznych również pomaga studentom medycyny lepiej zrozumieć mechanizmy leżące u podstaw chorób, podczas gdy używanie eponimów polega na zapamiętywaniu na pamięć, które może utrudniać naukę. „Kiedy używamy biologicznie opisowych terminów, ma to nieodłączny sens i studenci są w stanie budować na koncepcjach i osadzić informacje bardziej efektywnie”, mówi Ariel.
Medyczne eponimy są szczególnie mylące, gdy więcej niż jedna choroba jest nazwana po tej samej osobie, twierdzi Contag. Na przykład neurochirurg HarveyWilliams Cushing, MD, ma 12 pozycji w słowniku eponimów medycznych.
Stanford lekarz rezydent Angela Primbas, MD, zgadza się, że posiadanie wielu syndromów nazwanych po tej samej osobie jest mylące. Ona mówi, że jest to również mylące mieć choroby nazwane inaczej w różnych krajach. W rzeczywistości, Światowa Organizacja Zdrowia starała się rozwiązać ten problem, wraz z innymi kwestiami, poprzez zapewnienie najlepszych praktyk w zakresie nazewnictwa chorób zakaźnych. (Zaburzenia genetyczne, jednak brakuje standardowej konwencji nazewnictwa).
W dodatku, Primbas powiedział, że myśli, że nazwanie choroby po jednej osobie jest nadmiernym uproszczeniem złożonej historii. „Często wiele osób przyczynia się do odkrycia procesu chorobowego lub odkrycia klinicznego, a nazwanie go po jednej osobie jest niesprawiedliwe dla innych ludzi, którzy przyczynili się do tego”, mówi. „Ponadto, to jest często sporne, kto pierwszy odkrył chorobę”.
Również, niewiele nazw chorób rozpoznaje wkład (lub cierpienie) kobiet i nie-Europejczyków. A niektóre eponimy są zdecydowanie problematyczne, jak te nazwane po nazistowskich lekarzach. Słynnym przykładem jest syndrom Reitera nazwany dla Hansa Reitera, MD, który został skazany za zbrodnie wojenne za swoje eksperymenty medyczne przeprowadzane w obozie koncentracyjnym.
„Zespół Reitera jest teraz nazywany reaktywnym zapaleniem stawów z tego prostego powodu, że Reiter popełnił okrucieństwa na innych istotach ludzkich, aby przeprowadzić swoją 'naukę’. Tacy ludzie nie powinni mieć swojego nazwiska związanego z zawodem, który popiera zasady dobroczynności i nieszkodliwości”, mówi Vishesh Khanna, MD, lekarz rezydent w Stanford. Mówi on, że medycyna odchodzi od używania tych kontrowersyjnych eponimów, aby zamiast tego opisywać ich na podstawie ich biologii.
Personalnie, Khanna przyznaje również, że nazwanie choroby swoim imieniem nie byłoby dobre.
„Przypisywanie sobie zasług za odkrycie czegoś może być z pewnością wspaniałym osiągnięciem w karierze lekarza, ale myśl o nazwaniu choroby swoim imieniem przyprawia mnie o dreszcze” – mówi Khanna. „Pacjenci i lekarze wymawialiby moje imię za każdym razem, gdy musieliby przywołać jakąś chorobę”.
Takie odczucia mogą być powodem, dla którego przykład dobrej nazwy choroby podany przez Contaga – zespół cyklicznych wymiotów – jest w prostym języku angielskim. Czy nikt nie był chętny, by użyczyć mu swojego nazwiska?
Podczas gdy debata nad medycznymi eponimami trwa, Khanna sugeruje potencjalne rozwiązanie. „Być może rozsądnym podejściem do nazewnictwa w przyszłości jest umożliwienie korzystania z już ustalonych eponimów bez wątpliwych historii, podczas gdy tylko nazywanie nowo odkrytych chorób w oparciu o patofizjologię”, mówi.
Każdy, z kim rozmawiałem zgadza się, że zmiana eponimów medycznych będzie tylko powoli, jeśli w ogóle, ponieważ trudno jest zmienić język. Jednak można to zrobić, według Diny Wang-Kraus, MD, rezydenta Stanford w psychiatrii i nauk behawioralnych.
„Przejrzałam nasz podręcznik diagnostyczny i nie mamy chorób nazwanych po ludziach w psychiatrii. To przesunięcie nastąpiło już jakiś czas temu, aby uniknąć zamieszania i umożliwić klinicystom z całego świata posługiwanie się jednolitym językiem” – mówi Wang-Kraus. „W psychologii często mówimy, że chcielibyśmy, aby inne specjalności również przyjęły uniwersalne nazewnictwo.”
Jest to zakończenie serii dotyczącej eponimów nazw chorób. Początek jest dostępny tutaj.
Photo by 4772818
.