Metal Wani rozpoczęło nowy dział o nazwie „Best to Worst”, w którym przyglądamy się katalogowi największych zespołów metalowych i przedstawiamy nasze przemyślenia na temat najlepszych do najgorszych. W tej odsłonie przyjrzałem się katalogowi jednego z moich ulubionych zespołów metalowych, Testament. Ten thrashowy zespół z Bay Area przetrwał próbę czasu i nadal tworzy znakomitą metalową muzykę ku uciesze fanów na całym świecie. Z ich nowym albumem 'Brotherhood of the Snake’, którego premiera zaplanowana jest na 28 października 2016 roku, jest to idealny czas, aby zastanowić się nad ich mistrzowską kolekcją metalu.
’The New Order’ (1988)
Chociaż absolutnie kocham 'The Legacy’, dla mnie ten album jest Testament w najlepszym wydaniu. To co zrobili tak dobrze na tym albumie, i nadal robią, to połączenie melodyjnych i bogatych artystycznie solówek gitarowych z technicznie niszczycielskimi riffami w miażdżące kości hymny. Testament zawsze wydawał się być niedoceniany, jeśli chodzi o wpływ na muzykę thrash. Jasne, Metallica, Slayer i Megadave byli pionierami, ale zespoły takie jak Testament i Forbidden zmieniły thrash w klasyczne kompozycje płonącego riffowego szaleństwa. Kluczowe kawałki z tej perełki to „Into The Pit” i „Trail By Fire” z olśniewającą solówką. Szczególną uwagę należy zwrócić na znakomity cover Aerosmith „Nobody’s Fault”, który stawia Testament na świetnym klasycznym rockowym jamie.
’The Legacy’ (1987)
Ten album wprowadził świat thrashu na nowy poziom ciężkości. Podczas gdy wiele lamusów śliniło się nad powrotem crotch rocka z Guns N Roses 'Appetite for Destruction’, ja słuchałem Alexa Skolnicka inspirującego się Randym Rhoadsem, by stworzyć nową klasę neoklasycznego shreda. Jak już wspomniałem, to był ciężki wybór pomiędzy tym albumem a 'The New Order’ o najwyższe wyróżnienie. Słuchając go ponownie w trakcie pisania tego artykułu, przełączałem się pomiędzy nimi tyle razy, że straciłem rachubę. W każdym razie, ten album jest naładowany wysokiej jakości utworami, które udowadniają, że Eric Peterson jest jednym z najlepszych mistrzów riffów wszech czasów. Kluczowe kawałki na tym albumie to „Curse of the Legions of Death”, który zapożycza trochę od Slayera i Metalliki, ale zdmuchuje oba te zespoły, oraz „Burnt Offerings” z całym swoim wspaniałym frygijskim szaleństwem.
’Dark Roots of Earth’ (2012)
Najnowszy album Testament to klejnot, który ukazuje zespół powracający do riffowych korzeni swoich wczesnych dokonań i znajdujący sposób na uczynienie ich cięższymi. Jeśli w ogóle, to teksty piosenek na 'Dark Roots…’ są jednymi z najlepszych w dorobku Testament. Peterson i Skolnick to jeden z najlepszych duetów gitarowych w metalu, a ten album jest tego dowodem. Do tego dochodzi fakt, że na perkusji gra Gene Hoglan. Ten człowiek jest bogiem za bębnami, przechodząc od wysublimowanego do najwyższego poziomu w ciągu czterech obrotów. Na tym albumie Chuck Billy w pełni wykorzystuje dynamikę swojego głosu: od siwizny po wycie śmierci, Chuck włada każdym utworem i jest szczególnie inspirujący w „Native Blood”. Innymi kluczowymi kawałkami są „True American Hate” i „Throne of Thorns”, z riffami tak pełnymi haków, że mogłyby zedrzeć skórę. I nie wnikajmy nawet w niesamowity cover „Powerslave” Iron Maiden.
’Formation of Damnation’ (2008)
To był dziewiąty album Testamentu, oznaczający powrót Alexa Skolnicka i Grega Christiana. Jak większość fanów Testamentu, z niecierpliwością czekałem na ten album, jako że minęło prawie osiem lat od wydania przez nich jakiegokolwiek oryginalnego materiału. 'First Strike Still Deadly’ było fajne, ale nie było niczym nowym. Ten album prezentował Testament w nowej odsłonie, z zespołem powracającym do mieszanki melodyjnego thrashu, który uczynił ich wielkimi. Na domiar złego, Chuck Billy w pełni wyleczył się z raka i był gotowy do pracy nad nowym materiałem, w którym uchwycił swoją sprawność wokalną. Wybrane kawałki na tym albumie to między innymi głośny „Henchmen Ride”, oraz tytułowy utwór z gutturalnym atakiem wokalnym Chucka.
’The Gathering’ (1999)
Byłem rozdarty pomiędzy tym albumem a 'Formation of Damnation’ jeśli chodzi o umieszczenie na tej liście. To był rzut monetą, ponieważ oba albumy są równie przyjemne w odbiorze, a jednak mają zdecydowanie inny styl. Na tym albumie wystąpił legendarny Dave Lombardo na perkusji i Steve DiGiorgio na basie. Nie da się ukryć wpływu Lombardo na takie utwory jak „D.N.R.”, „Legions of the Dead”, czy „Fall of Sipledome”, gdyż jego trzaskający werbel i więdnący podwójny kick nadają temu albumowi ogromną dawkę mocy. Skłonności do death metalu Erica Petersona i Jamesa Murphy’ego również dodają agresywnego przekazu metalu.
’Low’ (1994)
Będę szczery: Nie byłem pewien czy spodoba mi się album Testament bez mojego bohatera gitary, Alexa Skolnicka. Jednak kiedy usłyszałem, że tytan death metalu James Murphy połączył siły z Ericiem Petersonem, byłem gotów posłuchać tego albumu. W głosie Chucka można wyczuć wpływ death metalu, jednak muzyka jest bardziej w klimacie Pantery, z groove’owymi riffami i breakdownami. Gra Jamesa na gitarze jest charakterystyczna, z dużą ilością akcentów wah-wah i śliskich zagrywek. Smakowite kawałki na tym albumie to „Hail Mary”, „Dog Faced Gods” i „Chasing Fear”.
’Souls of Black’ (1990)
Po tym jak era hair metalu w końcu dobiegła końca, dobrze było zobaczyć Testament trzymający się tego co znają najlepiej. Na tym albumie zespół zagrał ciężką i bogatą technicznie muzykę. Jasne, na albumie znalazła się ballada, ale nawet ona jest dobrze wykonana, a Greg Christian dodał do niej kilka fajnych partii basu. Jedyny prawdziwy problem z tym albumem jest taki, że zamiast niego słuchałem albo 'The New Order’ albo 'The Legacy’. Piosenki są świetne, ale miałem nadzieję, że będą bardziej ambitne. Wyróżniające się utwory to „Souls of Black” i „Love To Hate”.
’Practice What You Preach’ (1989)
Nie ma nic złego w tym albumie. Podobnie jak 'Souls of Black’, zawiera sprawdzone i prawdziwe teksty piosenek z mnóstwem riffów i fenomenalnym frazowaniem solówek Alexa Skolnicka. Wystarczy posłuchać solówki w utworze tytułowym, a szczęka opada na widok melodyjnej kompozycji i nieskazitelnych technicznych umiejętności. Jednak, gdy porównuję ten album do innych na mojej liście, to po prostu nie ma na nim wystarczająco dużo fenomenalnych utworów, by pchnąć go wyżej. Testament otrzymał jednak sporą dawkę szumu za „The Ballad”, kiedy został wydany. Jest to świetna piosenka ze wspaniałym akustycznym intro, ale nie mam ochoty wracać do tego albumu i słuchać go w kółko. Piosenki z tego albumu to „Practice What You Preach” i „Sins of Omission”.
’The Ritual’ (1992)
Testament dokonał dużej zmiany w swoim brzmieniu na tym albumie. Niesamowite solówki Alexa pozostały nienaruszone, ale sposób pisania piosenek był zupełnie inny. Zamiast pięknie artykułowanych i technicznych riffów, zespół poszedł w bardziej tradycyjną formułę hard rocka / metalu. Piosenki są w porządku, jeśli ktoś słuchał Judas Priest, Thin Lizzy, czy Y&T. Z wyjątkiem „Agony”, wszystkie utwory są szczerze mówiąc przeciętne. Melodyjne piosenki na tym albumie są świetne, ale to po prostu nie spełniło moich oczekiwań wobec Testament.
’Demonic’ (1997)
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że Gene Hoglan i Glen Alvelais będą grać na tym albumie, prawie załadowałem spodnie. Hoglan właśnie zakończył współpracę ze Strapping Young Lad przy 'City’, a Glen Alvelais grał na gitarze w 'Forbidden Evil’ z Forbidden. Gra na tym albumie jest mistrzowska, a wokal Chucka jest karkołomny z death metalowym zacięciem, ale w ostatecznym rozrachunku. piosenkom po prostu czegoś brakuje. Techniczne riffy i porywające solówki zostały zastąpione przez sludgy groove, który po prostu nie działa. Mam tu na myśli utwór „John Doe”, który jest okropny, z beznadziejnymi progresjami i mało pamiętną solówką. Prawie myślisz, że „Ten Thousand Thrones” będzie jedynym ratunkiem na tym albumie, a potem robi wielką kupę na całej sprawie. Na tym albumie nie ma żadnych kluczowych momentów.
To podsumowuje moje spojrzenie na katalog Testament. Choć nie każdy album to perełka, to jednak całokształt twórczości tego zespołu jest wybitny. Kiedy myślę o tym, co najlepsze w metalu, myślę o Testament. Podczas gdy inni twórcy thrashu i metalu zbłądzili, Testament przetrwał próbę czasu i rozkwitł. Ich nowa muzyka rywalizuje z najlepszą, jaką kiedykolwiek stworzyli, a oni po prostu stają się coraz lepsi. Nie mogę się doczekać, aby usłyszeć, co mają dla nas w zanadrzu na 'Brotherhood of the Snake’, który ukaże się w październiku.