Wszystkie problemy 14-letniego małżeństwa Jima i Carrie destylowały się w ich codziennej kłótni: Kłócili się o to, jak wyprowadzić trójkę swoich dzieci za drzwi. Najpierw spierali się o to, jak obudzić dzieci. Jim uważał, że powinny nauczyć się odpowiedzialności, nastawiając własne budziki; Carrie nalegała, by każde dziecko budziło się samo. Potem nadeszła bitwa o śniadanie: Jim uważał, że chwytanie owoców w drodze do szkoły jest w porządku; Carrie chciała zjeść posiłek na miejscu. Zdenerwowane kłótniami rodziców dzieci – dwie dziewczynki, 12 i 10 lat, oraz 8-letni chłopiec – odwracały uwagę, nie chciały słuchać, guzdrały się i prawie zawsze spóźniały na szkolny autobus. Wtedy Jim krzyczał, że muszą zrozumieć konsekwencje i powinny iść na piechotę. Carrie odbierała mu głos i zawoziła dzieci, żeby nie spóźniły się na lekcje. To, co w innych domach mogło być tylko zwykłym zbiorem komplikacji, stało się konfliktem nie do rozwiązania.
Kiedy Carrie i Jim po raz pierwszy skonsultowali się ze mną w sprawie chronicznego nieszczęścia w ich małżeństwie, zobaczyłem coś znanego z moich 35 lat pracy jako terapeuta rodzinny – parę, której związek przechodził od wybuchowych, powtarzających się kłótni do ciszy i dystansu. Jim uważał, że sprawy nigdy nie idą po jego myśli; Carrie uważała, że jej mąż zawsze zwycięża. Problemy pozostawały nierozwiązane, czasem przez lata. Dzieci cierpiały z powodu częstych kłótni rodziców o pozornie błahe sprawy – nie tylko o poranną rutynę, ale także o pracę domową, obowiązki domowe, porę snu i inne.
Pod koniec naszej pierwszej sesji zapytałem Jima i Carrie,* „Czy kiedykolwiek zajmowaliście się jakąś sprawą na zmianę?”. Oboje wyglądali na zainteresowanych, ale zdezorientowanych. „Jak mielibyśmy to zrobić?” zapytał Jim.
Wyjaśniłem, na czym polega Przechodzenie na zmianę, jedna z dwóch stosunkowo prostych i niezwykle skutecznych metod, które każda para może stosować w domu, aby rozwiązać uporczywe, powtarzające się konflikty. Polega ona na tym – powiedziałem im – że pozwalamy współmałżonkowi tymczasowo przejąć odpowiedzialność za załatwienie spornej sprawy w sposób, jaki uzna za stosowny. Zadaniem drugiego małżonka będzie obserwowanie bez komentarza, zachowując dyskusję na następne spotkanie.
Założyliśmy dwutygodniowy eksperyment – ale para była tak uwięziona w konflikcie, że musieliśmy rzucić monetą, by zobaczyć, kto pójdzie pierwszy. Wygrał Jim. Przez pierwszy tydzień miał decydować, jak obudzić dzieci, co zjedzą na śniadanie i co zrobić, jeśli spóźnią się na autobus. Carrie miała obserwować i nie krytykować. W drugim tygodniu Carrie miała zajmować się dziećmi na swój sposób, podczas gdy Jim obserwował je bez krytyki. „Kiedy wrócili dwa tygodnie później, zaczęli opowiadać mi o tym, jak bardzo dzieci były zdumione. „Wciąż próbowały zmusić nas do walki,” powiedział Jim. Śmiał się. „Kiedy to nie skutkowało, szykowały się do szkoły!”. Liczba dni, w których dzieci spóźniały się na autobus, szybko się zmniejszyła, a jeśli dzieci się spóźniały, rodzic, którego był to tydzień, wdrażał swoje preferowane rozwiązanie. Oboje mieli początkowo problemy z rolą obserwatora. „Na początku musiałem ugryźć się w język”, powiedział Jim, „ale szczerze mówiąc, zdałem sobie sprawę, że metoda Carrie, polegająca na wyciągnięciu ich z łóżka, ułatwia im życie”. Carrie powiedziała mi: „Dotarło do mnie, że w moje dni, kiedy wiedzieli, że ich zawiozę, zachowywali się w sposób, który sprawił, że spóźnili się na autobus. Trudno mi to powiedzieć, ale Jim ma rację”. Dodała: „Mamy wiele innych obszarów, którymi musimy się teraz zająć”. Jim się zgodził – i oboje po raz pierwszy od wieków poczuli nadzieję.
Eksperyment Turn-Taking przełamał lata impasu Jima i Carrie, oferując jasny, uczciwy i satysfakcjonujący dla obu stron sposób negocjowania różnic, które pojawiają się w życiu każdej pary.
W moim doświadczeniu, małżeństwa działają dobrze, gdy partnerzy negocjują tak, że każda osoba dostaje część, ale nie wszystko, czego chce. Zbyt wiele par nawykowo wybiera metodę „spotkania w środku” w rozwiązywaniu problemów, myśląc, że jest ona mniej kłopotliwa i w jakiś sposób bardziej sprawiedliwa. Ale tak nie jest: jeśli on kocha góry, a ona brzeg morza i każde wakacje spędzają w wielkim mieście, to może nie będą się kłócić, ale każde z nich będzie czuło się skrycie niespełnione. Rozwiązania typu „spotkanie pośrodku” prowadzą do coraz mniej szczerej rozmowy o tym, czego naprawdę pragnie każde z nich. Za każdym razem, gdy małżonkowie nie potrafią wyrazić jasnego stanowiska lub wsłuchać się w pragnienia współmałżonka, niewidzialny stos niewypowiedzianych tęsknot dzielący ich rośnie coraz wyżej i szerzej.
* Imiona i szczegóły identyfikujące tę parę, a także inne pary w tym artykule, zostały zmienione, aby chronić ich prywatność.
Następny:
Szczęśliwe pary wiedzą, jak negocjować – na głos. Nauczenie się tego wymaga od ludzi, aby sięgnęli głęboko i odkryli, co jest dla nich naprawdę ważne, przekazali to w pełni swojemu współmałżonkowi i uważnie słuchali, kiedy on lub ona robi to samo. Technika Podejmowania Rozmów pozwala to osiągnąć. Dla Deny i Henry’ego, pary, która kłóciła się o to, kiedy zjeść kolację, punktem wyjścia w eksperymencie Turn-Taking było dokładne przyjrzenie się znaczeniu ich preferencji. Dena zdała sobie sprawę, że w domu jej rodziców kolacja o 6 była zwyczajem; wczesne jedzenie wydawało się jej przytulne. Kolacja o 8, wybór Henry’ego, wydawała się Denie męcząco późna – ale dla Henry’ego był to sposób na zapewnienie sobie prywatnego czasu po tym, jak dzieci poszły spać. Kiedy Henry zrozumiał, że wczesna kolacja oznacza dla Deny komfort, a Dena zrozumiała, że późna kolacja odzwierciedla pragnienie Henry’ego, by być z nią sam na sam, zobaczyli, że podział ról pozwoli im zaspokoić te potrzeby – i zdecydowanie pokona kolację o 7 z rozwydrzonymi dziećmi, co nie uszczęśliwiało żadnego z nich. Istniały też inne obszary niezgody w ich małżeństwie, ale turn-taking zadziałał również w nich, zapewniając kluczową przestrzeń dla różnych preferencji w związku. Wynegocjowane rozwiązania dały każdemu z partnerów trochę tego, czego chciał – i wiele nieoczekiwanej intymności.
Jim i Carrie wykorzystali odmianę techniki Przejmowania Ruchu – strategię, którą nazywam Przełączaniem Przywództwa – do uporządkowania innego problemu w swoim małżeństwie. „W każdy sobotni wieczór chcę wyjść na miasto, zjeść kolację, obejrzeć film” – powiedziała Carrie. „A Jim chce jeść w domu i czytać książkę. Kłócimy się, a potem nie mamy ochoty być razem – więc on robi swoje”. Jim wyjaśnił swój punkt widzenia: „W ciągu tygodnia nie mam czasu na czytanie. Chcę mieć tylko trochę ciszy”. Zapytałem ich, czy są chętni na kolejny eksperyment, i opowiedziałem im o Przełączaniu Przywództwa. „W najbliższą sobotę – powiedziałem Jimowi – jesteś w pełni odpowiedzialny za plany dla was obojga. Wybierzcie coś, co sprawi wam obojgu przyjemność i niech to będzie niespodzianka”. Carrie powiedziałem: „To jest twoja szansa, aby w pełni oddać się w ręce Jima, dowiedzieć się, co jest dla niego ważne, i doświadczyć waszego związku w nowy sposób”. Carrie miała być liderem w następną sobotę.
Dwa tygodnie później Jim i Carrie weszli do mojego biura ramię w ramię i uśmiechnięci. Jim opisał swoją kolej w roli lidera: „Znalazłem opiekunkę do dziecka i zabrałem Carrie do parku, który oboje uwielbiamy – od lat nie byliśmy tam sami. Kupiłem nową książkę, o której wiedziałem, że Carrie chce ją mieć, i poczytałem jej. Potem poszliśmy na kolację.” Carrie wybrała film, który wiedziała, że spodoba się Jimowi i ugotowała mu jego ulubione danie. Ćwiczenie pozwoliło im obojgu zrobić coś, co sprawiało im przyjemność – i uświadomić sobie, że nadal mają na sercu dobro drugiej osoby. Bitwa sobotniej nocy dobiegła końca.
Często pracuję z parami, które stały się całkowicie spolaryzowane nad ważną decyzją życiową, taką jak to, czy mieć lub adoptować dziecko, gdzie mieszkać, czy zmienić karierę, jak odnosić się do teściów, lub jak wydawać pieniądze. W tych kwestiach, spotkanie pośrodku jest nie tylko niepożądane, ale wręcz niemożliwe – nie można mieć połowy dziecka, a Nebraska nie jest rozwiązaniem, gdy kobieta ma świetną pracę w Pensylwanii, a jej mąż dostaje świetną ofertę w Oregonie. Zauważam, że w takich sytuacjach ludzie tak mocno trzymają się za pięty, że tracą orientację w tym, w co naprawdę wierzą; żadne z małżonków nie jest w stanie uznać własnych wątpliwości lub obszarów porozumienia. Wtedy właśnie wdrażam Rozmowę Dwuczęściową.
Kiedy Amy i Alan skonsultowali się ze mną, czuli się dość beznadziejnie w swoim trzyletnim małżeństwie. Siedzieli daleko od siebie na kanapie i nie patrzyli na siebie. Oboje byli już wcześniej małżeństwem, a Alan miał dziecko z pierwszego małżeństwa. „Kiedy się poznaliśmy i zakochaliśmy, rozmawialiśmy o wspólnym dziecku” – powiedziała Amy, płacząc. „Ale po ślubie Alan zmienił zdanie. Nie wyszłabym za Alana, gdybym wiedziała, że nie ma mowy o dziecku. Teraz tylko się o to kłócimy. Nie wiem, czy uda nam się być razem.”
„Ona ma rację,” powiedział Alan. „Zmieniłem zdanie. Jestem już za stary. Mam inne priorytety. A moja 14-letnia córka jest zdenerwowana, że miałbym kolejne dziecko. To zamknięty temat!”
Każdy z nich przytaczał powody, dla których jego lub jej punkt widzenia był właściwy. Gniew i łzy przeszywały tę wymianę zdań. Żaden z nich nie chciał lub nie mógł wyrazić najmniejszej wątpliwości co do swojego ugruntowanego stanowiska; każdy przejaw ambiwalencji był atakowany przez drugiego i obaj natychmiast wycofywali się do twardej jak skała nieugiętości. Czy to, zastanawiałam się, była prawdziwa różnica nie do pogodzenia, małżeński deal-breaker?
Zapytałem Amy i Alana, czy są gotowi spróbować czegoś innego; przytaknęli. „Chcę, abyście odbyli dwie rozmowy, w odstępie kilku nocy,” powiedziałem. „Znajdźcie w domu miejsce, w którym oboje czujecie się komfortowo. Napijcie się wina lub herbaty.”
„W pierwszej rozmowie chcę, abyście oboje porozmawiali o wszystkich powodach, dla których posiadanie dziecka jest dobrym pomysłem. Alan, to oznacza, że będziesz musiał porzucić swoją zwykłą postawę i wyrazić pozytywne myśli. Następnie, w drugiej rozmowie, chcę, abyście oboje omówili wszystkie powody, dla których posiadanie dziecka nie jest dobrym pomysłem. Amy, oznacza to, że będziesz musiała wyrzucić z głowy wszystkie swoje zwykłe argumenty i powiedzieć, co mogłoby być pozytywne dla ciebie i Alana, gdybyście nie mieli dziecka. W przyszłym tygodniu opowiesz o swoich doświadczeniach.”
Kiedy Amy i Alan wrócili, natychmiast wyczułem różnicę. Weszli trzymając się za ręce i usiedli blisko siebie. Nastrój był poważny, ale lżejszy. „To, o co nas poprosiłeś, położyło kres naszej patowej sytuacji,” zaczął Alan. „Rozmawialiśmy bardziej szczerze niż kiedykolwiek wcześniej”. Opisywali dalej, jak udało im się dotrzeć pod powierzchnię swoich zamrożonych pozycji. „Mogliśmy naprawdę usłyszeć siebie nawzajem i postawić się w sytuacji drugiej osoby. Poczułam od Alana empatię, o której nie wiedziałam, że ma ją dla mnie”. Każde z nich wyraziło swoje słabości i tęsknoty, którymi wcześniej się nie dzieliło. Teraz istniała prawdziwa platforma, od której mogli rozpocząć podejmowanie decyzji.
Rozmowa dwuczęściowa może nie od razu rozwiązać dylemat pary. Kładzie jednak kres polaryzacji i odnawia współczucie oraz zdolność reagowania, tak potrzebne do podjęcia poważnej decyzji.
Dobre pary nie zawsze się zgadzają. Zarówno Turn-Taking jak i Dwuczęściowa Rozmowa wymagają gotowości do zrobienia miejsca w swoim związku dla przeciwstawnych poglądów i umożliwienia drugiej osobie szansy na powiedzenie tego, czego chce w sposób jasny i nieobronny, bez krytykowania lub atakowania. The benefit is huge – loving and being loved not because you’ve papered over your differences, but because you’ve both respectfully and thoughtfully expressed them.
.