Pismo Święte: 1 Samuel 16
Rodzicielstwo jest w gruncie rzeczy sprawą ciągłego treningu. Rozumiem przez to, że wszystko, co robisz dzień po dniu, uczy twoje dziecko czegoś – czasem na dobre, czasem na złe. Dlatego od czasu do czasu musimy zadać sobie pytanie: „Czego uczę moje dzieci? Co im przekazuję?”. Mając to pytanie na uwadze, zwracam waszą uwagę na epizod, który właśnie przeczytaliśmy z Księgi 1 Samuela.
Pan polecił prorokowi Samuelowi, aby udał się do domu Jessego w Betlejem i namaścił jednego z jego synów na następcę Saula. Kiedy Samuel przybył do domu Jessego, dowiedział się, że Jesse miał ośmiu synów. Jesse z dumą przedstawił najstarszych z nich, mając nadzieję, że jeden z nich jest tym, którego szukał Samuel. Ale nie, żaden z nich się nie nadawał. Mniej więcej w tym czasie Samuel zastanawiał się, czy otrzymał od Pana właściwe zadanie, czy nie popełnił błędu. Aby się upewnić, zapytał, czy Jesse ma jeszcze jakichś synów. Okazało się, że tak. Najmłodszego. Chłopiec o imieniu Dawid, który pasł owce. Jesse wezwał Dawida, a kiedy ten przybył, Pan powiedział do Samuela: „To jest ten jedyny”. I tak, dokładnie wtedy i tam, Dawid został namaszczony na następnego króla Izraela.
„To jest ten.” Te słowa podsumowują rodzaj postawy, jaką rodzice powinni mieć wobec swoich dzieci i jaką powinni przekazywać swoim dzieciom.
Na przykład, to wyrażenie przypomina mi o znaczeniu zaszczepienia w naszych dzieciach poczucia własnej wartości. Dając im dar akceptacji i dając im do zrozumienia, że są wyjątkowe na swój własny sposób.
„To jest ten jedyny” można przetłumaczyć na „Jesteś kimś wyjątkowym.”
Niestety, Samuel podszedł do swojego zadania znalezienia pomazańca Pańskiego z mentalnością „konkursu piękności”. I Jesse też tak zrobił. Szukali najprzystojniejszego, najsilniejszego, tego, który wydawał się mieć najwięcej mądrości. Kiedy Samuel obejrzał wszystkich synów Jessego, zapytał, czy nie ma jeszcze jakichś innych. Jesse odpowiedział: „No cóż, jest jeszcze Dawid. Teraz jest najmłodszy. I jest poza domem, pasie owce.” Niewypowiedziana myśl, którą przekazał Jesse, brzmiała: „On nie jest tym jedynym”. Jesse przeoczył Dawida, ponieważ był najmłodszy, prawdopodobnie nie był najprzystojniejszy i z pewnością brakowało mu dojrzałości. „On nie jest nikim szczególnym. Nie, on nie jest tym jedynym.”
Jeśli nie jesteśmy ostrożni, dzisiejsi rodzice mogą ulec tej samej tendencji: zminimalizować swoje dzieci, zdyskontować to, kim są z tego czy innego powodu. Na tysiące małych sposobów możemy przekazać naszym dzieciom poczucie, że same w sobie nie są wyjątkowe, że nie dorównują ani rodzeństwu, ani komuś innemu. W rezultacie będą one dorastać bez poczucia pewności siebie. Nigdy nie będą czuły się akceptowane na swoich własnych warunkach. Jakie jest więc właściwe podejście? Jak możemy zająć się zaszczepieniem w naszych dzieciach tego istotnego poczucia własnej wartości i akceptacji? Myślę, że nie ma nic bardziej wartościowego w tym względzie niż wy jako rodzice cieszący się swoimi dziećmi. Tak, to jest dokładnie to, co powiedziałem: „ciesząc się swoimi dziećmi.”
Sam Keene, znany autor, odwiedził swojego ojca przed jego śmiercią, aby podziękować mu za bycie dobrym rodzicem. Powiedział ojcu, co znaczyło dla niego najwięcej jako dziecka: „Zawsze byłeś tam, gdy którekolwiek z nas, dzieci, potrzebowało cię. I przez te wszystkie lata dawałeś nam najlepszy prezent, jaki może dać każdy rodzic – zachwycałeś się nami. Na wszelkie sposoby dawałeś nam znać, że cieszysz się, że tu jesteśmy, że mamy wartość w Twoich oczach, że nasza obecność jest dla Ciebie radością, a nie ciężarem.” (Sam Keene, cytowany w Stages: The Art of Living the Expected autorstwa Johna R. Claypoola, Waco, Tex.: Word Books, 1977, 23.)
Myślę, że najważniejszą rzeczą, jaką tam powiedział, było: „Rozkoszowałeś się nami. Dałeś nam znać, że cieszysz się, że tu jesteśmy.” Wiem, że to niezwykle trudne, kiedy właśnie pomalowały ścianę w pokoju magicznymi markerami albo kiedy postanowiły brodzić w najbliższej dziurze w błocie, kiedy sprzątasz dom. Ale mimo to jest to prawda. Dzieci rozwiną poczucie własnej wartości i akceptacji w takim stopniu, w jakim ty będziesz je lubić. Twoje dzieci rozwiną to poczucie akceptacji i wartości, które pozwoli im wnieść swój wkład w ten świat tylko w takim stopniu, w jakim poczują, że cieszysz się, że tu są. Że cieszysz się z faktu, że są częścią twojego życia. W ten sposób dajesz im poczucie, że naprawdę są „tym jedynym”, bez względu na wszystko.
Charles i John Wesley są nam dobrze znani. Jeden z nich był wielkim autorem hymnów, a drugi wielkim kaznodzieją. Odegrał kluczową rolę w założeniu tego, co dziś znamy jako Kościół Metodystów. Ale Charles i John Wesley byli tylko dwójką z 18 dzieci urodzonych przez Suzannę Wesley i jej męża. W tamtych czasach było bardzo niewiele, jeśli w ogóle, udogodnień ułatwiających codzienną pracę w domu.
Mimo to, ta wspaniała kobieta starała się spędzać część dnia z każdym ze swoich dzieci. Nie pozwoliła, aby czas stał się jej wrogiem i na swój sposób dała im do zrozumienia, że jest nimi zachwycona. Potrafiła przekazać każdemu z tych dzieci poczucie, że „jeśli o mnie chodzi, to ty jesteś tym jedynym”. Jestem przekonany, że jej staranność w tym względzie umożliwiła Charlesowi i Johnowi wniesienie do kościoła takiego wkładu, jaki wnieśli. (Carlyle Marney, Achieving Family Togetherness (Nashville: Abingdon, 1958, 15)
„To jest ten jedyny”. Te słowa nie tylko wyrażają znaczenie, jakie ma sprawienie, by nasze dzieci czuły się wartościowe, ale także przekazują myśl, że czegoś się od nich oczekuje. Te słowa przypominają nam o powołaniu, jakie ma każde dziecko, powołaniu do pełnego wykorzystania swojej wyjątkowości i darów oraz do błogosławienia tego świata. Powiedzieć dziecku: „Ty jesteś tym jedynym”, to zachęcić je do odkrycia swoich darów i stania się dobrymi zarządcami tych darów. „Kiedy Jesse przyprowadził młodego Dawida z pasienia owiec i przedstawił go Samuelowi, stary prorok spojrzał na tego młodzieńca i namaścił go na króla Izraela. „To jest ten jedyny.” Zostałeś wybrany i masz coś, co możesz wnieść do swojego ludu. Mam pomysł, że kiedy Dawid został królem, dobrze nosił swoją koronę, ponieważ mógł spojrzeć wstecz na to wydarzenie, pamiętając, że rzeczywiście był tym jedynym. Bóg go wybrał i Bóg oczekiwał, że będzie kimś i zrobi coś ze swoimi darami. Być może w późniejszym okresie życia, gdy jego królestwo było zagrożone, a on sam wątpił w swoje możliwości, Dawid spojrzałby wstecz na ten dzień i przypomniałby sobie, że został wybrany. Spojrzałby wstecz na ten moment i nabrałby z niego siły.
Oczekiwania są kluczowe! Nie oczekuj niczego od swoich dzieci, a to jest dokładnie to, co one wyprodukują – nic! Trenuj je, aby tylko dały sobie radę, a spędzą życie będąc przeciętnymi. Ale oczekuj od nich czegoś. Poproś je, aby były najlepszymi, jakimi Bóg je stworzył. Proś, aby zrobiły coś z siebie. Oczekuj tego, a twoje dziecko rozkwitnie na twoich oczach. John Claypool napisał, że my, rodzice, powinniśmy kultywować w naszych dzieciach coś w rodzaju „ducha choinki” (Claypool, Stages, 32), komunikując im, że w ich naturze i osobowości kryją się różnego rodzaju pakunki, które muszą otworzyć i odkryć, co tam jest. „Bez względu na to, jak bezpiecznie dziecko może czuć się w zachwycie swojej rodziny, bez względu na to, jak bardzo zinternalizowana może być jego wartość własna, jeśli nie rozwinęło ono również poczucia odpowiedzialności, by wziąć to, co zostało mu dane i przekazać to innym, to nie jest prawdopodobne, by kiedykolwiek spełniło się dla niego Boże marzenie.” (Claypool, Stages, 32).
Co więc komunikujesz swoim dzieciom? Czego uczycie je poprzez swoje słowa i czyny? Mam nadzieję, że w nie mały sposób mówicie im: „Ty jesteś tym jedynym”. Dzięki łasce Bożej jesteście czymś i możecie zrobić coś wyjątkowego.
.