Przez całe wybory, nasze modele prognoz konsekwentnie dochodzą do dwóch wniosków. Po pierwsze, że Hillary Clinton jest bardziej prawdopodobne niż to, że nie zostanie następnym prezydentem. A po drugie, że zakres możliwych wyników Kolegium Elektorskiego – w tym szansa na zwycięstwo Donalda Trumpa, ale także osunięcie się Clinton, które mogłoby doprowadzić do wygrania przez nią stanów takich jak Arizona – był stosunkowo szeroki.
To pozostaje naszą prognozą na dziś w naszej ostatniej prognozie na ten rok. Clinton jest 71-procentową faworytką do wygrania wyborów według naszego modelu opartego tylko na sondażach i 72-procentową faworytką według naszego modelu opartego na sondażach plus. (Modele są w tym momencie zasadniczo takie same, więc pokazują mniej więcej taką samą prognozę). Odzwierciedla to znaczną poprawę notowań Clinton w ciągu ostatnich 48 godzin, kiedy to cykl wiadomości przyjął ostateczny obrót na jej korzyść. Jej szanse wzrosły z około 65 procent.
W naszej prognozie Clinton jest faworyzowana w stanach i okręgach kongresowych o łącznej liczbie 323 głosów elektorskich, w tym we wszystkich stanach, które prezydent Obama wygrał w 2012 r. z wyjątkiem Ohio i Iowa, ale dodając Karolinę Północną. Jednakże, ponieważ nasze prognozy są probabilistyczne, a przewaga Clinton w Karolinie Północnej i na Florydzie jest niepewna, średnia liczba głosów elektorskich, którą przewidujemy dla Clinton wynosi 302, co byłoby równoznaczne z jej zwycięstwem na Florydzie lub w Karolinie Północnej, ale nie w obu tych stanach.
Nasza prognoza przewiduje, że Clinton wygra krajowe głosowanie powszechne o 3,6 punktu procentowego, co jest podobne do jej przewagi w ostatnich krajowych sondażach. Jej szanse na wygraną w głosowaniu powszechnym wynoszą 81 procent, zgodnie z naszą prognozą.
Co więc jest źródłem całej tej niepewności? I dlaczego ten sam model1 , który w przeddzień wyborów w 2012 roku dawał Mittowi Romneyowi tylko 9 procent szans na wygraną w Kolegium Elektorskim, w tym roku ocenia szanse Trumpa na około trzy razy więcej – 28 procent? W zasadzie sprowadza się to do trzech rzeczy:
- Po pierwsze, ogólna przewaga Clinton nad Trumpem – podczas gdy jej zyski w ciągu ostatniego dnia lub dwóch pomogły – nadal mieści się w zakresie, w którym dość zwykły błąd sondażowy mógłby ją wyeliminować.
- Po drugie, liczba wyborców niezdecydowanych i głosujących na osoby trzecie jest znacznie wyższa niż w ostatnich wyborach, co przyczynia się do niepewności.
- Po trzecie, koalicja Clinton – która w coraz większym stopniu opiera się na białych wykształconych w szkołach wyższych i Latynosach – jest nieco nieefektywnie skonfigurowana dla Kolegium Elektorskiego, ponieważ ci wyborcy rzadziej mieszkają w stanach, w których dochodzi do zmian. Jeśli głosowanie powszechne okaże się o kilka punktów procentowych bliższe niż przewidują to sondaże, Clinton będzie miała mniejsze szanse w Kolegium Elektorskim.
Pozwólcie, że krótko omówię szczegółowo każdy z tych punktów.
Sondaże są dobre – ale nie doskonałe
Rachunek wyników sondaży w amerykańskich wyborach prezydenckich jest dość dobry, ale daleki od doskonałości, a błędy w granicach 3 punktów procentowych były dość powszechne w historii. Na przykład w 2012 roku Obama pobił swoją krajową średnią sondażową o prawie 3 punkty, choć sondaże stanowe lepiej oddawały jego pozycję. W 2000 roku Al Gore był w tyle o około 3 punkty w końcowej krajowej średniej sondażowej, ale wygrał głosowanie powszechne. W 1996 roku Bill Clinton wyprzedził w krajowych sondażach o około 12 punktów, ale wygrał 8.5.
W trzech z ostatnich pięciu wyborów prezydenckich, innymi słowy, wystąpił błąd w sondażach, którego wielkość w przybliżeniu zniwelowałaby przewagę Clintona w głosowaniu powszechnym – lub alternatywnie, gdyby błąd był na jej korzyść, zamieniłby solidne zwycięstwo w prawie-landslide margines 6 do 8 punktów procentowych. Istnieje również szansa na większy błąd. W 1980 roku Ronald Reagan prowadził w końcowych sondażach krajowych o nieco mniej niż Clinton teraz, ale skończyło się na wygranej w głosowaniu powszechnym o prawie 10 punktów procentowych.
Trzy- lub 4-punktowe błędy w sondażach powinny być również znane z innych kontekstów. Republikanie pobili swoje sondaże o 3 lub 4 punkty procentowe, średnio, w konkurencyjnych wyścigach senackich i gubernatorskich w 2014 roku w połowie kadencji. Brexit to około 4-punktowy błąd sondaży, a błąd w wyborach powszechnych w Wielkiej Brytanii w 2015 roku był większy – margines konserwatystów nad Partią Pracy został zaniżony o około 6 punktów procentowych. Często denerwujemy się, gdy ludzie wyrażają szok po wystąpieniu takich wyników – sondaże to skomplikowany biznes – tylko po to, aby następnym razem oczekiwać, że sondaże będą nieomylne.
Niezdecydowani wyborcy przyczyniają się do niepewności
W naszej krajowej średniej sondażowej, około 12 procent wyborców jest niezdecydowanych lub twierdzi, że zagłosuje na kandydata innej partii. Chociaż liczba ta spadła w ciągu ostatnich kilku tygodni, jest ona nadal znacznie wyższa niż w ostatnich wyborach. Na przykład pod koniec wyścigu w 2012 roku tylko 3 procent wyborców było niezdecydowanych, według RealClearPolitics. Udział Clinton w głosowaniu – około 46% w krajowych sondażach – jest niski jak na wiodącego kandydata, a udział Trumpa wynoszący 42% jest najniższy od czasów Boba Dole’a w 1996 roku.
Jak powinno być dość intuicyjne, niezdecydowani wyborcy sprawiają, że wynik jest bardziej niepewny. Jeśli dwie trzecie niezdecydowanych opowiedziałoby się za Trumpem, na przykład, kandydaci zremisowaliby w wyborach powszechnych przy prawie 50-50. Gdyby Clinton zdobyła taką liczbę głosów niezdecydowanych, uzyskałaby 7- lub 8-punktowe zwycięstwo w wyborach powszechnych. Przyznajmy, że te wyniki nie są całkowicie realistyczne, biorąc pod uwagę, że kandydaci stron trzecich otrzymają przynajmniej kilka głosów. Jednak kandydat z 46% poparciem nie może uznać swojego zwycięstwa za pewnik, a kandydat z 42% poparciem jest narażony na ryzyko porażki, jeśli późno decydujący wyborcy zwrócą się przeciwko niemu.
Niezdecydowani wyborcy przyczyniają się znacząco do niepewności w prognozie FiveThirtyEight. Jeśli byłoby o połowę mniej niezdecydowanych wyborców – zgodnie z ostatnimi wyborami, ale wciąż więcej niż w 2012 roku – szanse Clinton na wygraną w Kolegium Elektorskim wzrosłyby do 78% w naszej prognozie, a jej szanse na wygraną w głosowaniu powszechnym wyniosłyby 89%, czyli więcej niż szanse Obamy w naszej ostatecznej prognozie na 2012 rok.
Błędy w sondażach są skorelowane między stanami – i mogą zagrozić Clinton lub wprowadzić czerwone stany do gry
Z definicji, jeśli Trump lub Clinton pobiją swoje sondaże o 3 punkty w skali kraju, zrobią to również o 3 punkty w przeciętnym stanie.2 W rzeczywistości, zysk może być większy niż w przeciętnym swing state, ponieważ swing states mają więcej wyborców niż nonswing states. (Mówiąc językiem FiveThirtyEight, są one bardziej elastyczne – bardziej wrażliwe na zmiany w trendach krajowych). Oto, na przykład, jak nasz model tylko sondaży pokazuje swing states, jeśli sondaże są dokładnie poprawne, jeśli jest 3-punktowy błąd na korzyść Clinton, lub jeśli jest 3-punktowy błąd na korzyść Trumpa.
Jeśli 3-punktowy błąd jest na korzyść Clinton, byłaby faworytką do zwycięstwa na Florydzie i w Karolinie Północnej, a także prawdopodobnie w Ohio, Arizonie, 2. okręgu kongresowym Nebraski i prawdopodobnie w Iowa. Georgia byłaby bardzo konkurencyjna. Clinton prawdopodobnie potrzebowałaby błędu sondażowego Reagan-in-1980 na swoją korzyść – a nie zwykłego błędu sondażowego – aby umieścić stany poza Georgią w grze, chociaż są pewne dzikie karty, takie jak Utah i Alaska, które mogłyby być konkurencyjne.
Ale jeśli jest 3-punktowy błąd przeciwko Clinton? To nadal pozostawiłoby ją z niewielką przewagą nad Trumpem w głosowaniu powszechnym – mniej więcej o margines, dzięki któremu Gore pokonał Busha w 2000 roku. Ale w New Hampshire, które jest obecnie stanem punktowym, byłby dokładnie remis. Tymczasem przewidywany margines Clinton w Michigan, Pensylwanii i Kolorado skurczyłby się do ok. 1 punktu procentowego, a Trump miałby ok. 2 punkty przewagi na Florydzie i w Karolinie Północnej. Nie jest wykluczone, że Clinton wygra w tych okolicznościach – jej operacja frekwencyjna może się bardzo przydać – ale nie ma ona takiej przewagi w Kolegium Elektorskim, jaką miał Obama w 2012 roku, kiedy prowadził w takich stanach jak Ohio i Iowa i miał większą przewagę niż Clinton w Michigan i Pensylwanii. W szczególności, Clinton może być podatna na spadek frekwencji wśród Afroamerykanów.
Wbrew temu, co możesz myśleć, nie próbowaliśmy nikogo przestraszyć tymi aktualizacjami. Celem modelu probabilistycznego nie jest dostarczenie deterministycznych przewidywań („Clinton wygra Wisconsin”), ale zamiast tego dostarczenie oceny prawdopodobieństwa i ryzyka. W 2012 r. ryzyko dla Obamy było niższe niż powszechnie uznawano, ze względu na niską liczbę niezdecydowanych wyborców i wyjątkowo dobre wyniki sondaży w stanach objętych zmianą kursu. W 2016 roku jest dokładnie odwrotnie: jest wielu niezdecydowanych, a przewaga Clinton w sondażach w swing states jest niewielka. Mimo to, Clinton prawdopodobnie wygra, i to z dużą przewagą.
Nasz model z 2012 r. jest równoważny z naszym modelem sondażowym plus w tym roku
Nasz model z 2012 r. jest równoważny z naszym modelem sondażowym plus w tym roku
Albo przynajmniej średnia stanowa ważona frekwencją tego stanu.
Najlepsze z FiveThirtyEight, dostarczone do Ciebie.
.