W parny wieczór w St. Paul w lipcu 1994 roku (tuż przy drodze od miejsca, w którym Xcel Energy Center zostanie otwarte sześć lat później), zobaczyłem mój pierwszy koncert Smashing Pumpkins. Byli gwiazdami tegorocznej trasy Lollapalooza, w składzie której znaleźli się między innymi Beastie Boys, the Breeders i a Tribe Called Quest. Zespół pojawił się na scenie, skąpany w purpurowym odcieniu, przy akompaniamencie delikatnych dźwięków otwierających „Soma”. Od tego momentu przebrnęli przez kolekcję utworów z dwóch pierwszych albumów, kończąc bisami „Mayonaise” i „Silverf**k”. Wiedziałem, że to był koncert, którego nigdy nie zapomnę i nie mogłem się doczekać, by zobaczyć ich ponownie.
Okazało się, że miną 24 lata, zanim będę miał kolejną szansę zobaczyć ich na żywo, ale warto było czekać.
Celebrując 25. rocznicę wydania przełomowego albumu Siamese Dream (a także 30. rocznicę powstania zespołu), Smashing Pumpkins uraczyli około 10 000 fanów ponad trzygodzinnym maratonem w X w niedzielną noc, w ramach trasy „Shiny and Oh So Bright”. Był to występ ciężki od nostalgii, skupiający się na piosenkach z pierwszych pięciu albumów (w tym po siedem z Siamese Dream i Mellon Collie and the Infinite Sadness).
Po otwierającym koncercie kanadyjskich synth-rockowców z Metric, Billy Corgan dokonał dramatycznego wejścia około 8:15, wyłaniając się zza dwóch dużych paneli, przypięty gitarą akustyczną i ubrany w pelerynę. Podziękował tłumowi, powoli przechadzając się po scenie, wyglądając jak dziwna mieszanka średniowiecznego mnicha, boga rocka i futurystycznego czarodzieja. Następnie panele zamknęły się, a na ekranie pojawił się pokaz slajdów ze zdjęciami z dzieciństwa Corgana, który wykonał utwór „Disarm” („Kiedyś byłem małym chłopcem…”).
Po pierwszej piosence do Corgana na scenie dołączyła reszta jego świty: oryginalny gitarzysta James Iha i oryginalny perkusista Jimmy Chamberlain, a także gitarzysta Jeff Schroeder, basista Jack Bates i Katie Cole, która grała na wielu instrumentach i udzielała wsparcia wokalnego przez cały wieczór. Kiedy wszyscy byli już na swoich miejscach, rozbrzmiał znajomy dźwięk gitary napędzanej Big-Muffem, a tłum ryknął aprobująco w reakcji na otwierający riff „Rocket.”
Od tego momentu zespół wbił się w imponującą setlistę, na której znalazło się 31 piosenek z takimi hitami jak „Cherub Rock”, „1979”, „Today” i „Bullet With Butterfly Wings”. Dla mnie osobistą atrakcją było ich wspaniałe wykonanie „Mayonaise”, które skutecznie zademonstrowało opatentowany przez Pumpkinsów zakres dynamiki od delikatnej ciszy do drażniącego zęby hałasu.
Nawet jeśli oryginalni członkowie (bez słynnego nieobecnego basisty D’arcy Wretzky’ego) nie grali razem od 18 lat, najwyraźniej nie stracili ani jednego kroku. Chemia między Corganem, Iha i Chamberlainem jest niezaprzeczalna – przynajmniej muzyczna (widząc ich razem na scenie, można się zastanawiać, czy rzeczywiście lubią swoje towarzystwo). Brzmieli niesamowicie przez cały wieczór, a dodanie Batesa, Cole’a i Schroedera tylko wzmocniło to brzmienie. Zwłaszcza Schroeder był mile widzianym dodatkiem do grupy, dając okazję do gitarowych solówek w trzech egzemplarzach. (Kto tego nie lubi?)
Mówiąc o dźwięku, należy pochwalić ekipę za świetny miks w ciągu całego wieczoru. Xcel wydaje się mieć o wiele lepszą akustykę niż inne lokalne duże obiekty, a niedzielny wieczór był jednym z najlepiej brzmiących koncertów, jakie tam słyszałem.
Corgan i spółka posypali się kilkoma coverami w ciągu wieczoru, w tym nieco odważnym wyborem coveru „Stairway to Heaven” Led Zeppelin (odważnym w tym sensie, że nieczęsto słyszy się ten utwór, chyba że pojawi się w Guitar Center w sobotnie popołudnie). Było to wierne oryginałowi, ale z wystarczającą ilością Pumpkin spice, aby nadać mu świeżości i przypomnieć, że – pomijając żarty z Wayne’s World – jest powód, dla którego jest to tak dobrze znana i szanowana piosenka.
Choć nie było coverów Prince’a, Corgan poświęcił chwilę, aby opowiedzieć krótką historię o spotkaniu z nieżyjącą już ikoną Minnesoty, która podzieliła się z Corganem, że „naprawdę lubi '1979.'” Zażartował również, że Prince bywał na koncertach Pumpkins w 7th St Entry, ale „nikt tego nie widział.”
Na bis zespół podzielił się swoim nowym singlem, „Solara” – pierwszym nowym utworem z udziałem trzech czwartych oryginalnego składu grupy od 18 lat. Jest to obiecująca zapowiedź nowej muzyki, która będzie częścią nadchodzącego albumu wyprodukowanego przez legendarnego Ricka Rubina. Wieczór zamknął dziwny, ale słodko sentymentalny cover „Baby Mine” z filmu Disneya Dumbo.
Corgan prawie w ogóle nie zwracał się do tłumu przez całą noc, zamiast tego powierzając ten obowiązek Iha. Gdy koncert dobiegał końca, Corgan powiedział publiczności: „Wszystkie te rzeczy o tym, że 'rock umarł’, które zacząłem pod koniec lat 90-tych – myliliśmy się, prawda? Rock nie umarł, oto jesteśmy…”
Setlista
Disarm
Rocket
Siva
Rhinoceros
Space Oddity (cover Davida Bowie)
Drown
Zero
The Everlasting Gaze
Stand Inside Your Love
Thirty-Three
Eye
Soma
Blew Away
For Martha
To Sheila
Mayonaise
Porcelina of the Vast Oceans
Landslide (Fleetwood Mac cover)
Tonight, Tonight
Stairway to Heaven (Led Zeppelin cover)
Cherub Rock
1979
Ava Adore
Try, Try, Try
The Beginning Is the End Is the Beginning
Hummer
Today
Bullet With Butterfly Wings
Muzzle
Encore
Solara
Baby Mine (Betty Noyes cover)
.