Po kolejnych 10 dniach badań i spotkań, byliśmy w 23 tygodniu i musieliśmy podjąć decyzję. Mój mąż jest bardziej konserwatywny niż ja. Jest również katolikiem. Ja jestem liberałem starej szkoły i nie jestem religijna. Ale od początku i przez całą tę mękę byliśmy całkowicie zgodni. Desperacko pragnęliśmy tego dziecka i zrobilibyśmy wszystko, co w naszej mocy, aby je uratować, jeśli jego przepuklinę dałoby się naprawić i mógłby mieć dobrą jakość życia.
Kiedy mieliśmy już wszystkie dane, spotkaliśmy się w szpitalu z pielęgniarką, chirurgiem i pediatrą. Chirurg powiedział, że nasz chłopiec ma dziurę w przeponie. Uformowała się tylko jedna komora płucna, a jej kompletność wynosiła zaledwie 20 procent. Jeśli nasz chłopiec przeżyłby narodziny, przez długi czas byłby podłączony do tlenu i innych urządzeń podtrzymujących życie. Myśl o tym, że będziemy słyszeć, jak woła o powietrze i zwija się z bólu, była naszym koszmarem.
Chirurg opisał interwencje, które dałyby naszemu synkowi największe szanse na przeżycie porodu. Ale pediatra mógł powiedzieć, że szukamy szczerych wskazówek. Ostrzegł, że etyka lekarska ogranicza to, co może powiedzieć, po czym dodał: „Usunięcie ciąży jest rozsądną opcją, którą mogę poprzeć”. Chirurg i pielęgniarka przytaknęli zgodnie. Wybuchnęłam płaczem. Mój mąż też płakał. Ale w pewnym sensie słowa pediatry były źródłem pociechy i dobroci. Powiedział to, co już wiedzieliśmy. Ale musieliśmy to usłyszeć od profesjonalistów, którzy wiedzieli, że jesteśmy dobrymi rodzicami, którzy chcą tego, co najlepsze dla naszych dzieci.
Następnego dnia, w klinice niedaleko mojego domu, poczułam, że pączkujące życie mojego syna dobiega końca, gdy lekarka wbiła igłę przez mój brzuch do jego maleńkiego serduszka. Miała problem z odnalezieniem go z powodu jego nieprawidłowego położenia. Jakkolwiek straszna była ta chwila – pozostanie ze mną na zawsze – jestem wdzięczna. Upewniliśmy się, że nasz syn nie urodził się tylko po to, by cierpieć. Umarł w ciepłym i kochającym miejscu, we mnie.
Dokonując aborcji, podjęliśmy ryzyko, że moje ciało wydali oba płody i że stracimy również naszą córkę. Zapytałam, czy moglibyśmy przełożyć aborcję na trzeci trymestr, kiedy to moja córka byłaby już prawie w pełni rozwinięta; mój lekarz zaznaczył, że aborcja po 24 tygodniach jest nielegalna. Na szczęście Kaitlyn urodziła się, zdrowa i piękna, 2 marca 2011 roku, i kochamy ją do szaleństwa. Mój mały chłopiec częściowo rozpuścił się we mnie, a ja lubię myśleć, że jego dusza jest w jego sister.
We wtorek, Izba Reprezentantów głosował zakazać aborcji po 22 tygodniach ciąży, w oparciu o sporną teorię, że płody na tym etapie są w stanie odczuwać ból. Środek ten nie ma szans na przejście w Senacie. Jest ona jednak częścią trendu w kierunku ograniczania aborcji w drugim, a nawet pierwszym trymestrze ciąży. Dziesięć stanów zakazało większości aborcji po 20 lub 22 tygodniu; Arkansas – po 12, a Północna Dakota – po 6. Niektóre z tych ustaw są kwestionowane w sądzie.
Podczas gdy niektóre z tych nowych ograniczeń dopuszczają wyjątki dla wad genetycznych płodu, aborcje w drugim trymestrze muszą pozostać legalne, ponieważ dopóki dziecko nie jest zdolne do życia poza łonem matki, te decyzje należą do matki. Nie wiem, czy Roe v. Wade zostanie obalone jeszcze za mojego życia, ale niszczenie praw aborcyjnych odbywa się w zdumiewającym tempie. Dzielę się moją historią w nadziei, że nasi przywódcy będą bardziej odpowiedzialni i współczujący, kiedy będą ważyć, co to znaczy prawdziwie cenić życie kobiet i dzieci.