Skip to content
Menu
CDhistory
CDhistory

One of WWI's bloodiest frontlines

Posted on 18 września, 2021 by admin

Looking at Slovenia’s Soča Valley today, with its aquamarine river rapids, waterfalls gently tumbling down steep cliffs and dense, overgrown emerald forests, I had a hard time imagining that the area once resembled the barren and grey Soča Valley of Ernest Hemingway’s novel, A Farewell to Arms:

„O tę górę też walczono, ale nie udało się, a jesienią, gdy przyszły deszcze, liście opadły z kasztanowców i gałęzie były nagie, a pnie czarne od deszczu. Winnice były cienkie i obnażone, a cały kraj mokry, brązowy i martwy od jesieni.”

Jeszcze trudniej jest sobie wyobrazić, że dolina była kiedyś częścią Frontu Isonzo, jednego z najkrwawszych frontów I wojny światowej. Około 1,7 miliona żołnierzy zginęło lub zostało okaleczonych na całe życie walcząc na Froncie Isonzo, wielu z nich straciło życie próbując poruszać się po stromych górskich zboczach, walczyć przez zamiecie lub przemierzać nieprzebyte kaniony.

  • Related article: Epicurean Slovenia makes its mark

„Dolina Soča – a obszar Bovec w szczególności – jest wyjątkowa ze względu na swój mikroklimat”, powiedział mój przewodnik Soča Rafting Jure Črnič. „Z Alpami Julijskimi po jednej stronie, Morzem Śródziemnym w pobliżu, Kotliną Bovec i głębokimi kanionami i rzekami razem, pogoda może się zmienić dość nagle – i z niekorzystnymi warunkami.”

Podczas I wojny światowej rzeka Soča (znana po włosku jako rzeka Isonzo) biegła z północy na południe wzdłuż tego, co było wtedy granicą Austrii i Włoch, otwierając nowy 600-kilometrowy front, gdy Włochy wypowiedziały wojnę Austro-Węgrom 23 maja 1915 roku. W latach 1915-1917 stoczono tam w sumie 12 dużych bitew, z których strona włoska przeprowadziła 11 z 12 ofensyw. Pomimo wysiłków Austro-Węgier, aby odnowić stare umocnienia przełęczy i ufortyfikować poszarpane góry, które otaczały ich stronę rzeki, alianci ostatecznie wygrali I wojnę światową, powodując przyłączenie terenów dzisiejszej Słowenii do Włoch na mocy traktatu z Rapallo z 1920 r.

Podczas bitew nad Isonzo wielu z 300 000 mieszkańców doliny Soča zostało przesiedlonych do centralnej części Austro-Węgier, aby uniknąć ognia linii frontu, podczas gdy inni zostali zmuszeni do porzucenia swoich domów na rzecz koszar żołnierskich. Niezliczona liczba mieszkańców nigdy nie powróciła, a dla tysięcy żołnierzy, którzy zostali przewiezieni do regionu i tam zginęli, pozostało niewiele zapisów lub śladów.

W latach, które nastąpiły później, region przeszedł jeszcze większe zmiany, a wiele starych miejsc z I wojny światowej zostało pozostawionych na pastwę losu. Italianizacja przerodziła się w okupację przez siły nazistowskich Niemiec, a ostatecznie region został wchłonięty przez Jugosławię pod koniec II wojny światowej. Dopiero w 1991 roku Słoweńcy uzyskali niepodległość, a dziś wielu mieszkańców doliny Soča zwróciło się ku turystyce przygodowej i kulturowej, aby zarobić na życie.

W szczególności fundacja znana jako Ustanova Fundacija Poti Miru v Posočju pracuje, aby zapobiec zniknięciu śladu I wojny światowej. We współpracy z Instytutem Ochrony Dziedzictwa Kulturowego stworzyła Pot Miru, czyli „Spacer Pokoju”, 90-kilometrowy szlak, który dzieli niektóre z głównych miejsc I wojny światowej i atrakcji przyrodniczych doliny Soczy na pięć jednodniowych odcinków.

Pierwszy odcinek spaceru rozciąga się na długości około 11 km, od miasta Log pod Mangartom do skansenu Čelo, byłej austro-węgierskiej fortyfikacji artyleryjskiej na północ od miasta Kal-Koritnica. Dołączyłem do szlaku około 5,4 km na południe od Log pod Mangartom, przy twierdzy Kluže, która ma doskonałe punkty widokowe na przełom rzeki Koritnica.

Oprócz strategicznego znaczenia w obronie przełęczy Mt Rombon podczas inwazji Napoleona w 1809 r., twierdza Kluže była przestarzała do czasu rozpoczęcia I wojny światowej i została częściowo zniszczona przez nieustępliwy ogień artyleryjski sił włoskich. Pozostała po niej potężna szara kamienna budowla, która kontrastuje ze spokojem głębokiego wąwozu i otaczających ją lasów.

Podążając mocno zalesionym szlakiem około 4 km na południowy zachód, Spacer Pokoju otwiera się na krętą, utwardzoną drogę, której oznaczenia wskazują na Cmentarz Wojskowy Bovec z okresu I wojny światowej: polanę porośniętą drzewami z kilkoma małymi szarymi kopcami wystającymi spomiędzy traw. W czasie I wojny światowej, aby zapewnić miejsca spoczynku i zapobiec rozprzestrzenianiu się chorób, w pośpiechu tworzono masowe, nieoznakowane groby, w których obok siebie chowano żołnierzy włoskich i węgierskich. Po I wojnie światowej włoskie szczątki zostały ekshumowane i przeniesione na włoski cmentarz wojskowy w Caporetto, dzisiejszym słoweńskim mieście Kobarid. Szczątki ponad 600 żołnierzy austro-węgierskich zebrano następnie z okolicznych prowizorycznych cmentarzy i pochowano tutaj, w Bovec, ale tylko jedna czwarta z nich otrzymała nagrobki.

Schylając się w mokrej trawie, starłem gąbczasty mech z kamienia. Bez nazwiska, bez daty: grób był po prostu ozdobiony rzeźbionym krzyżem. Przesunąłem się w stronę sąsiedniego, szukając jakiejś identyfikacji osoby, która się pod nim znajdowała, ale nic nie było. Raz po raz przechodziłem zygzakiem przez rzędy nagrobków, ale żaden nie zawierał informacji o poległych żołnierzach. Patrząc na rzędy szarych kamieni, ogarnęła mnie niesprawiedliwość, że tak wielu oddało życie, a ich poświęcenie zostało zapomniane wraz z zaginięciem ich tożsamości.

Kontynuując wędrówkę szlakiem około 1 km na południowy zachód, minąłem granicę miasta Bovec. Tutaj, brązowo-srebrny znak oznaczał wejście do Ravelnika, kolejnej byłej austro-węgierskiej fortyfikacji artyleryjskiej. Ozdobiony zardzewiałym sprzętem wojskowym, takim jak pociski, hełmy i drut kolczasty, znak nosił napis „Isonzo Front” w kilku językach.

Wąskie rowy wyłożone szarymi kamieniami prowadzą do betonowej bramy wbudowanej we wzgórze. Duże, zardzewiałe arkusze blachy z zakrzywionymi żebrami tworzyły chroniony dach nad otwartymi częściami okopów. Pomimo kieszonek zielonej fauny i promieni słonecznych, które wydostawały się przez liście, miejsce to było niesamowicie nieruchome, tworząc niepokojącą atmosferę.

Dzisiaj okopy Ravelnik zostały przywrócone do ich poprzedniego stanu, a rekonstrukcje i wycieczki z przewodnikiem zostały zaplanowane w celu uczczenia setnej rocznicy I wojny światowej. W dniu, w którym tam byłem, jedynym dźwiękiem było szuranie moich stóp, gdy nieśmiało przechodziłem przez betonowe drzwi, które prowadziły do sieci jaskiń i tuneli w głębi wzgórza.

Potykając się w jednym z tuneli, zastanawiałem się, jak żołnierze mogli walczyć i żyć w tej ciemności, z bombami wybuchającymi nad głową i strzelającymi karabinami maszynowymi. Deszcz jest częsty w Bovec, co sprawiło, że pomyślałem o bagnie błota, które prawdopodobnie zebrało się w tej jaskini.

Wyłaniając się na światło słoneczne, skierowałem się w stronę małej drewnianej chaty, która kiedyś służyła jako punkt pierwszej pomocy żołnierzom. Wewnątrz znajdowały się dwa piętrowe łóżka, skromna kolekcja puszek z jedzeniem i czarno-białe fotografie przedstawiające to miejsce w czasie wojny. Patrząc na zdjęcia żołnierzy, widząc ich koleżeństwo i migawki z ich codziennego życia, zrozumiałem, jak to miejsce mogło czuć się jak dom, bez względu na to, jak krótko tu byli.

Rzeka Soča ma przydomek Szmaragdowa Piękność ze względu na szmaragdowo-zieloną wodę, która słynie z przejrzystości. Widziałem ławice endemicznych pstrągów marmurkowych i lipieni leniwie pływających po dnie rzeki między skałami, mimo że jej głębokość wynosiła kilka metrów. Chłonąc promienie słońca i kolorowy krajobraz, poczułem, że ciężar wcześniejszych postojów znika.

Wkrótce szlak przekroczył chwiejny drewniany most, wkraczając w szczególnie piękną część doliny. Miękki biały piasek wyścielał brzeg rzeki, a woda przybierała odcień akwamaryny. Na pierwszym planie wznosiła się góra Rombon, a chmury powoli wiły się wokół jej szczytu. Ptaki odpowiadały na swoje nawoływania z gałęzi lasów, których połacie przybrały wyraźne jesienne odcienie czerwieni, głębokiego pomarańczu i żywej żółci. Przez jakąś godzinę siedziałem na krawędzi głazu w połowie drogi przez most, podziwiając ten widok z całkowitym spokojem.

Gdy niebo zaczęło zmieniać kolor na słabo pomarańczowy, podniosłem się, by odejść, i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z rzeźbień na głazie obok mnie:

P.A.

bh J.R.4

.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie wpisy

  • Acela powraca: NYC lub Boston za 99 dolarów
  • OMIM Entry – # 608363 – CHROMOSOME 22q11.2 DUPLICATION SYNDROME
  • Rodzice Kate Albrecht – Dowiedz się więcej o jej ojcu Chrisie Albrechcie i matce Annie Albrecht
  • Temple Fork Outfitters
  • Burr (powieść)

Archiwa

  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • sierpień 2021
  • lipiec 2021
  • czerwiec 2021
  • maj 2021
  • kwiecień 2021
  • DeutschDeutsch
  • NederlandsNederlands
  • SvenskaSvenska
  • DanskDansk
  • EspañolEspañol
  • FrançaisFrançais
  • PortuguêsPortuguês
  • ItalianoItaliano
  • RomânăRomână
  • PolskiPolski
  • ČeštinaČeština
  • MagyarMagyar
  • SuomiSuomi
  • 日本語日本語
©2022 CDhistory | Powered by WordPress & Superb Themes