Minęło już trochę czasu, odkąd na mojej drodze stanął kubański rum bieżącej produkcji, nie produkowany przez firmę zewnętrzną. Wśród nich była Santiago de Cuba 12 YO, która swego czasu bardzo mi smakowała i sprawiła, że z niecierpliwością czekałem na to, jak sprawdzą się starsze wersje ze stajni Cuba Rum Corporation. Kiedy więc 25 YO stała się dostępna, lepiej uwierzcie, że ją kupiłem i przepuściłem przez kilka innych latynoskich rumów: Don Q, dwa z rumów Diplomatico „Distillery Collection”, Zafra 21 i tylko dlatego, że mogłem, Kirk & Sweeney 18 YO.
The Cuba Rum Corporation jest organizacją państwową zlokalizowaną w południowym mieście Santiago de Cuba i jest najstarszą fabryką w kraju, założoną w 1862 roku przez rodzinę Bacardi, która została wywłaszczona po rewolucji kubańskiej w 1960 roku. CRC podtrzymała tradycję wytwarzania lekkiego rumu kubańskiego typu column-still i obecnie produkuje linie Ron Caney, Varadero i Santiago de Cuba, z których ostatnia składa się z underproof blanca i sub-5YO anejo, a 40% 12 YO, 20 YO i ta 25 YO. The 25 YO is their halo product, introduced in 2005 in honour of the 490th anniversary of the city of Santiago de Cuba’s founding and is lavish bottle and box presentation undescores the point (if the price does not already do that).
Czy rum tropikalnie starzony przez tak długi czas może być czymś innym niż sukces? Z pewnością komentarze na stronie Rum Ratings (wszystkich trzynastu, z których dziesięciu oceniło go na 9 lub 10 punktów na dziesięć) sugerują, że nie jest to nic innego jak spektakularny sukces.
Nos był z pewnością dobry – pachniał bogato skórą, miętą, creme brulee, karmelem, rodzynkami, wiśniami i wanilią. Aromaty były miękkie, ale miały też coś z krawędzi, trochę dębu i smoły, trochę skórki cytrusowej i soku z cytryny (tylko trochę), plus powiew węgla drzewnego i dymu, który nie był niezadowolony. Nawet przy 40% (a chciałbym, żeby było więcej) było to niezwykle satysfakcjonujące, choć nieuchronnie lekkie. Dobrze, że spróbowałem jej na początku sesji – gdyby pojawiła się po grupie chuliganów o mocy beczki, być może przeszedłbym obok niej z obojętnością i bez dalszego komentarza.
Wyzwanie pojawiło się w trakcie degustacji, ponieważ w tym miejscu standardowa moc 40% ABV zwykle wypada płasko i zdradza się, znikając w mdłej nicości, ale nie, w jakiś sposób ta 25-latka wstała i kontynuowała bieg, pomimo lekkiego profilu. W ustach jedwabista, dość gładka i łatwa, w smaku cynamon, aromatyczny tytoń, odrobina kawy. Potem pojawiły się cytrusy, orzechy, jakieś bardzo słabe owoce – znów rodzynki, dojrzałe czerwone winogrona, owoce kiwi, sapodilla, żółte mango – to robiło wrażenie, ale trzeba było sięgnąć, naciągnąć i naprawdę się skupić, by wyłowić te nuty… co może przekreślać cel spokojnej popijawy przy zachodzącym słońcu gdzieś w tropikach. Niespodziewanie finisz zawiódł (dla mnie w każdym razie – wasze przebiegi mogą się oczywiście różnić): dmuchnął trochę skóry i lekkich owoców i wiśni, dodał nutę kakao i wanilii, a potem się skończył.
Marka Santiago de Cuba była podobno ulubioną Castro, co może być powodem, dla którego prezentujący jakość rum Isla del Tesoro kosztuje chłodne 475 funtów na Whisky Exchange, a ten kosztuje około 300 funtów. Osobiście uważam, że jest to rum, który wymaga wzmocnienia. Smaki i zapachy są świetne – nos, jak zauważono, był naprawdę wybitny – równowaga ładnie poprowadzona, ze słodyczą i cierpkością, kwasowością i piżmowością w delikatnej harmonii, a to, że zrobili to bez żadnego fałszowania, rozumie się samo przez się. Sześć lat temu byłaby równie dobra lub lepsza niż 12-letnia (86 punktów, żeby oszczędzić Wam szukania).
Ale w dzisiejszych czasach nie mogę poprzeć go tak entuzjastycznie, jak wcześniej, nawet jeśli jest to ćwierć wieku, a więc musi dać mu wynik, który robię … ale z typowym zastrzeżeniem: jeśli kochasz Kubańczyków i wolisz bardziej miękkie, lżejsze, standardowe proofed rums, a następnie dodać pięć punktów do mojej oceny, aby zobaczyć, gdzie to powinno rangi dla Ciebie. Nawet jeśli nie, bądźcie pewni, że to jeden z lepszych kubańskich rumów, smaczny, rozmarzony, złożony, dobrze zbalansowany…. i zbyt lekki. Jego wadą – i tylko w oczach tego jednego recenzenta – jest to, że został stworzony dla podniebień sprzed lat, zamiast wzmocnić się (nawet stopniowo) do czegoś bardziej dla tych, którzy, jak ja, wolą coś bardziej zdecydowanego i wyrazistego.