6 lipca 1944 roku Jackie Robinson, dwudziestopięcioletni porucznik, wsiadł do autobusu wojskowego w Fort Hood w Teksasie. Szesnaście miesięcy później zostanie wybrany jako człowiek, który przełamie barierę koloru w baseballu, ale w 1944 roku był jednym z tysięcy czarnych wrzuconych do Jim Crow South podczas II wojny światowej. Był z jasnoskórą żoną czarnoskórego oficera. Przeszli połowę długości autobusu, a potem usiedli, miło rozmawiając. Kierowca, spoglądając we wsteczne lusterko, zobaczył czarnego oficera siedzącego w środku autobusu obok kobiety, która wyglądała na białą. „Hej, ty, siedzący obok tej kobiety,” krzyknął. „Zjedź na tył autobusu”.
Lieutenant Robinson zignorował rozkaz. Kierowca zatrzymał autobus, pomaszerował z powrotem do miejsca, gdzie siedziało dwoje pasażerów i zażądał, aby porucznik „poszedł na tył autobusu, gdzie jest miejsce dla kolorowych ludzi”. Robinson odmówił i tak rozpoczęła się seria wydarzeń, które doprowadziły do jego aresztowania i sądu wojennego, a w końcu zagroziły całej jego karierze.
Jackie Robinson był już krajową gwiazdą w 1944 roku. Podczas spektakularnej kariery sportowej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, występował w koszykówce, piłce nożnej, torach i baseballu. Został powołany do wojska w kwietniu 1942 roku, a w następnym roku wyróżniono go w badaniu dotyczącym czarnych w armii. „Social Intercourse między rasami został zniechęcony,” to zostało zgłoszone w Jim Crow Joins Up, „jeszcze Negro sportowców, takich jak Joe Louis, prizefighter, i Jack Robinson, All-American gwiazda futbolu … są dziś bardzo podziwiane w armii.”
Początkowo Robinson został przydzielony do jednostki kawalerii w Fort Riley, Kansas, gdzie zgłosił się do Officers’ Candidate School. Oficjalna polityka armii przewidywała szkolenie czarnych oficerów w zintegrowanych placówkach; w rzeczywistości jednak niewielu czarnych uzyskało jeszcze dostęp do OCS. W Fort Riley, Robinson został odrzucony i powiedziano, off the record, że czarni zostali wykluczeni z OCS, ponieważ brakuje im zdolności przywódczych.
Robinson wziął swój problem nie do urzędników wojskowych hut do jeszcze bardziej dowodzącej postaci-Joe Louis, mistrz świata w boksie wagi ciężkiej. Louis również stacjonował w Fort Riley i chociaż nie był oficerem, jego status był nieco wyższy niż surowego rekruta. Louis zbadał sytuację i zorganizował spotkanie dla czarnych żołnierzy, na którym mogli oni wyrazić swoje żale w obecności przedstawiciela sekretarza obrony. W ciągu kilku dni od tej sesji, kilku czarnych, w tym Robinson, zostali zapisani do OCS.
Robinson kariera armii, jednak nadal burzliwe, a znaczna część burzy obracała się wokół sportu. Lekkoatletyka była ważną częścią życia wojskowego; drużyny z różnych fortów wojskowych rywalizowały między sobą i z drużynami uniwersyteckimi. Zawodowi i uniwersyteccy sportowcy, gdy tylko zostali powołani do wojska, często spędzali wojnę na baseballu lub boisku. Trenerzy bardzo konkurencyjnej drużyny futbolowej w Fort Riley próbowali przekonać Robinsona – wówczas bardziej znanego ze swojej sprawności futbolowej niż z umiejętności gry w baseball – aby dołączył do drużyny.
Robinson miał inne pomysły. Wcześniej w swojej karierze wojskowej chciał spróbować swoich sił w obozowej drużynie baseballowej. Pete Reiser, który miał być kolegą Robinsona z drużyny Dodgersów i który grał w drużynie Fort Riley, wspominał później upokarzającą odmowę Robinsona: „Pewnego dnia do drużyny piłki zgłosił się murzyński porucznik. Oficer powiedział mu, że nie może grać. 'Musisz grać dla kolorowej drużyny’ – powiedział oficer. To był żart. Nie było żadnej kolorowej drużyny. Porucznik stał tam przez chwilę i patrzył jak ćwiczymy. Potem odwrócił się i odszedł. Nie wiedziałem wtedy, kim on jest, ale wtedy po raz pierwszy zobaczyłem Jackiego Robinsona. Wciąż pamiętam, jak odchodził sam.”
Odmówił boiska baseballowego, Robinson wzbraniał się przed reprezentowaniem Fort Riley jako biegacz. Pułkownik zagroził, że zamówi go do udziału, ale Robinson pozostał nieugięty. Ku przerażeniu fanów futbolu z Fort Riley, najlepszy biegacz w obozie odmówił założenia stroju.
W styczniu 1943 roku Robinson został mianowany podporucznikiem i mianowany p.o. oficera morale dla czarnej kompanii w Fort Riley. Jak można było się spodziewać, główną przeszkodą dla wysokiego morale były przepisy Jim Crow rządzące obozem. Szczególnie denerwujące były warunki panujące na giełdzie pocztowej, gdzie tylko kilka miejsc było zarezerwowanych dla czarnych żołnierzy. Robinson zatelefonował do szeryfa bazy, majora Hafnera, aby zaprotestować przeciwko tej sytuacji; major powiedział, że odebranie miejsc białym żołnierzom i przekazanie ich czarnym spowoduje problemy wśród białych żołnierzy. Co więcej, nie mógł uwierzyć, że porucznik rzeczywiście chciał, aby rasy siedziały razem.
„Ujmę to w ten sposób”, Robinson zapamiętał oficera jako mówiącego: „Jak byś chciał, żeby twoja żona siedziała obok czarnucha?”
Robinson wybuchnął. „Majorze, tak się składa, że jestem Murzynem,” wykrzyknął, „i nie wiem, że posiadanie czyjejkolwiek żony siedzącej obok Murzyna jest gorsze niż posiadanie jej siedzącej obok niektórych z tych białych żołnierzy, których widzę tutaj.”
„Chcę tylko, żeby pan wiedział,” powiedział Hafner, „że nie chcę, żeby moja żona siedziała blisko jakiegokolwiek kolorowego faceta.”
„Skąd do cholery wiesz, że twoja żona nie była już blisko jednego?”zapytał Robinson, rozpoczynając tyradę przeciwko majorowi.
Prowincjał odłożył słuchawkę, ale protest Robinsona nie był bezowocny: chociaż oddzielne miejsca na giełdzie pocztowej pozostały regułą, czarnym przydzielono dodatkowe miejsca.
ROBINSON NIGDY nie został ukarany ani zdyscyplinowany za zuchwałość wobec przełożonego, ale wkrótce przeniesiono go do 761 Batalionu Czołgów w Fort Hood w Teksasie. To nie była poprawa. „Uprzedzenia i dyskryminacja w Camp Hood sprawiały, że wydawał się ultraliberalny w nastawieniu” – wspominał Harry Duplessis, jeden z czarnoskórych kolegów Robinsona. „Camp Hood był przerażający. … Segregacja była tam tak całkowita, że widziałem nawet wychodki oznaczone napisami White, Colored i Mexican.
Niemniej jednak, wyniki Robinsona były tak wybitne, że mimo iż był na „ograniczonej służbie” z powodu starej kontuzji kostki, jego dowódca zażądał, aby pojechał z batalionem za ocean. W tym celu Robinson został poproszony o podpisanie zrzeczenia się odpowiedzialności, które zwalniało armię z wszelkiej odpowiedzialności w przypadku kontuzji. Robinson zgodził się, ale wojskowe władze medyczne nalegały na zbadanie kostki przed wydaniem zgody.
Badanie medyczne odbyło się w szpitalu oddalonym o trzydzieści mil od Fort Hood. W oczekiwaniu na wyniki Robinson dostał przepustkę, aby odwiedzić swoją kompanię. Przyjechał do bazy i zastał batalion na manewrach, więc zatrzymał się w klubie oficerskim, gdzie poznał panią Gordon H. Jones, żonę innego czarnoskórego porucznika. Ponieważ mieszkała po drodze do szpitala, razem wsiedli do autobusu.
Dla czarnych żołnierzy na Południu, najkrótsza podróż autobusem mogła być upokarzającym, a nawet niebezpiecznym doświadczeniem. Według Pittsburgh Courier , który przytoczył „górę skarg od murzyńskich żołnierzy”, „frustracje w autobusach na Południu były jednym z najbardziej owocnych źródeł kłopotów dla murzyńskich żołnierzy.” W Durham, w Północnej Karolinie, zaledwie kilka tygodni wcześniej, sprzeczka zakończyła się zastrzeleniem przez kierowcę czarnego żołnierza, który odmówił przejścia na tył autobusu. Kierowca został osądzony i uznany za niewinnego przez cywilną ławę przysięgłych. Nie mogąc zmienić zasad obowiązujących na cywilnych liniach autobusowych, armia zaczęła zapewniać własne, niesegregowane autobusy w południowych bazach. Początkowo akcja ta nie zyskała rozgłosu i w wielu bazach była ignorowana. Jednak w czerwcu 1944 roku historia ta została upubliczniona, a wynikająca z niej furia zwróciła uwagę wielu czarnych żołnierzy na politykę armii.
Gdy Robinson wsiadł do autobusu z panią Jones 6 lipca, był świadomy, że autobusy wojskowe zostały nakazane desegregacji. Jak napisał do National Association for the Advancement of Colored People dwa tygodnie później, „Odmówiłem ruszenia, ponieważ przypomniałem sobie list z Wash- ington, który stwierdza, że nie ma być segregacji na posterunkach wojskowych.” W swojej autobiografii Robinson stwierdził, że bokserzy Joe Louis i Ray Robinson również wpłynęli na jego postępowanie poprzez ich niedawne odmowy podporządkowania się przepisom Jim Crow w zajezdni autobusowej w Alabamie. W każdym razie porucznik Robinson powiedział kierowcy: „Armia wydała ostatnio rozkazy, że na żadnej placówce wojskowej nie ma już być segregacji rasowej. To jest autobus wojskowy działający na posterunku wojskowym.”
Mężczyzna wycofał się, ale na końcu linii, gdy Robinson i pani Jones czekali na drugi autobus, wrócił ze swoim dyspozytorem i dwoma innymi kierowcami. Dyspozytor zwrócił się do kierowcy i zapytał: „Czy to ten czarnuch, który sprawiał ci kłopoty?”. Zostawiając panią Jones, Robinson wycelował palec w twarz kierowcy i powiedział mu, żeby „przestał ze mną zadzierać”. Gdy Robinson zaczął odchodzić, na miejscu zdarzenia pojawiło się dwóch żandarmów, którzy zasugerowali, aby wyjaśnił sytuację marszałkowi województwa.
Podporucznik Robinson został odwieziony do siedziby żandarmerii wojskowej przez dwóch MP. Spotkał się tam z nimi szeregowy Ben W. Mucklerath, który poprosił CpI. George’a A. Elwooda, jednego z dziesięciu MP, czy ma w samochodzie „czarnucha porucznika”. Robinson powiedział marynarzowi, że „jeśli jeszcze raz nazwie mnie czarnuchem, to złamię go na pół”. Pierwszym oficerem na miejscu zdarzenia był kpt. Peelor Wigginton, oficer dnia. Kiedy Wigginton zaczął przyjmować opowieść Muckleratha, Robinson przerwał. Nakazano mu opuszczenie pokoju do czasu, aż asystent provost marshala, kpt. Gerald M. Bear, przybył, by przejąć śledztwo.
Kiedy przybył urodzony na południu kpt. Bear, Robinson zaczął iść za nim do pokoju strażników, tylko po to, by usłyszeć: „Nikt nie wchodzi do pokoju, dopóki mu nie powiem”. Dlaczego więc, zapytał Robinson, szeregowy Mucklerath był już w tym pokoju? Kiedy kapitan Wigginton zaczął informować kapitana Beara o zeznaniach Muckleratha, Robinson, stojąc przy drzwiach, narzekał, że relacja jest niedokładna.
Wrogie nastawienie wzrosło wraz z przybyciem cywilnej kobiety o nazwisku Wilson, która miała nagrywać zeznania Robinsona. Robinson później wspominał, że stenotypistka nieustannie przerywała jego wypowiedź własnymi pytaniami i komentarzami, takimi jak: „Nie wiesz, że nie masz prawa siedzieć tam w białej części autobusu”. Robinson zakwestionował prawo teksańskiego cywila do przesłuchiwania go i w końcu pstryknął na nią, żeby przestała przerywać. Kapitan Bear warknął coś o jego „arogancji”, a kiedy Robinson nalegał na naniesienie poprawek w pisemnym oświadczeniu przed jego podpisaniem, cywilna stenotypistka podskoczyła i powiedziała: „Nie muszę przyjmować od ciebie tego cwaniackiego rodzaju gadania”
W wyniku wydarzeń tego wieczoru urzędnicy obozowi byli zdecydowani postawić Robinsona przed sądem wojennym. Kiedy jego dowódca, płk R. L. Bates, odmówił zatwierdzenia rozkazów sądowych, władze przeniosły Robinsona do 758 Batalionu Czołgów, którego dowódca natychmiast złożył podpis. Robinson został oskarżony o niesubordynację, zakłócanie spokoju, pijaństwo, zachowanie nie przystające oficerowi, znieważenie cywilnej kobiety i odmowę wykonania zgodnych z prawem rozkazów przełożonego oficera.
PODCZAS TAK WIELU zarzutów Robinson obawiał się, że w Fort Hood istnieje spisek przeciwko niemu i że zostanie niehonorowo zwolniony. Napisał do NAACP o „poradę lub pomoc w tej sprawie”.
„Ludzie mają całkiem niezłą garść kłamstw”, donosił. „Kiedy przeczytałem niektóre z oświadczeń świadków, byłem pewien, że ci ludzie zebrali się razem i zamierzają mnie wrobić”. Przyznając, że przeklął po tym, jak dyspozytor autobusu nazwał go „czarnuchem”, zaprzeczył „nazywaniu ludzi wokół wszelkiego rodzaju nazwiskami”. „Gdybym ich nie szanował”, protestował, „na pewno miałbym panią Jones.”
Robinson był szczególnie zdenerwowany, ponieważ urzędnicy nie poprosili nawet pani Jones o złożenie zeznań. Czuł, że został „niesprawiedliwie ukarany, ponieważ nie dałbym się opchnąć kierowcy autobusu” i „szukał cywilnego prawnika, który zająłby się moją sprawą, ponieważ wiem, że przy odrobinie techniki będzie w stanie uwolnić prawdę.”
Jego obawy o spisek nie były bezpodstawne. Podczas II wojny światowej, według historyka Jacka D. Fonera, „wielu czarnych żołnierzy zostało niesprawiedliwie skazanych przez sądy wojenne, albo dlatego, że ich oficerowie zakładali ich winę niezależnie od dowodów, albo dlatego, że chcieli 'dać przykład’ innym czarnym żołnierzom.” Zapotrzebowanie NAACP na pomoc dla czarnych żołnierzy było tak wielkie, że musieli odrzucić większość próśb, chyba że sprawa została uznana za „o znaczeniu narodowym dla rasy murzyńskiej”. W liście datowanym na jeden dzień po procesie, NAACP poinformowało Robinsona, że „nie będziemy w stanie zapewnić panu adwokata w przypadku, gdy stanie pan przed sądem wojennym.”
W międzyczasie, wśród czarnych żołnierzy na Południowym Zachodzie, „spotkanie Jackiego Robinsona z kierowcą autobusu” stało się, według porucznika Duplessis, „rasowym powodem célèbre.” Pośpieszne przeniesienie Robinsona z 761 Batalionu Czołgów do 758 doprowadziło wielu czarnych oficerów do przekonania, że armia próbuje go osądzić w tajemnicy. Grupa z nich napisała listy do NAACP oraz do dwóch bardziej wpływowych czarnych gazet, Pittsburgh Courier i Chicago Defender. Podporucznik Ivan Harrison wspomina tę kampanię w następujący sposób: „NAACP, jego bractwo i murzyńska prasa wkrótce dowiedziały się o Jackie i zaczęły napływać wiadomości z żądaniem, aby wiedzieć, co się stało. Przenieśli Jackiego do innego obozu, po czym odpowiedzieli, że nie jest już członkiem 761. Oczywiście, czarne podziemie szybko poinformowało ich, gdzie można go znaleźć. … Zaczęło to być tak gorącym kartoflem, że zorganizowali coś, co – jestem pewien – było najkrótszym sądem wojennym w historii służb zbrojnych.
Harrison mylił się co do tego; postępowanie sądowo-martyrologiczne trwało ponad cztery godziny. I chociaż czarna prasa niewiele wspominała o sprawie Robinsona, kampania oficerów odniosła pewien godny uwagi sukces. Wszystkie zarzuty wynikające z samego incydentu w autobusie i kłótni Robinsona z sekretarzem cywilnym zostały wycofane. Musiał on jeszcze stanąć przed sądem wojennym, ale na dwóch mniejszych zarzutach niesubordynacji wynikających z jego konfrontacji w wartowni.
Ale chociaż oddalenie poważniejszych zarzutów było korzystne dla Robinsona, utrudniło również jego obronę. Był sądzony za niesubordynację, ale nie wolno było wspomnieć o zdarzeniu, które spowodowało to buntownicze zachowanie – o spotkaniu w autobusie. Nie należało również brać pod uwagę działań stenotypistki. Robinson nie był już sądzony za odmowę przejścia na tył autobusu, co było zgodne z jego prawami, ani za reagowanie na rasistowskie obelgi cywila, ale za działanie z „brakiem szacunku” wobec kapitana Beara i nieposłuszeństwo wobec zgodnego z prawem polecenia wydanego przez tego oficera.
W międzyczasie pojawił się problem dotyczący obrony Robinsona. Nie mogąc uzyskać pomocy od NAACP, przydzielono mu młodego południowego prawnika, który miał pełnić rolę jego obrońcy. Zanim Robinson zdążył zaprotestować, prawnik wycofał się ze sprawy: powiedział, że wychował się na Południu i nie miał „rozwiniętych argumentów przeciwko segregacji”, które byłyby konieczne do odpowiedniej obrony Robinsona. Zorganizował jednak dla Robinsona zaangażowanie porucznika Williama Cline’a, prawnika z Teksasu, który chętnie zajął się sprawą.
Sąd wojenny nad podporucznikiem Jackie Robinsonem odbył się 2 sierpnia 1944 roku. Główna część oskarżenia została przedstawiona przez kapitanów Beara i Wiggintona, którzy opowiedzieli w zasadzie tę samą historię. Kiedy próbowali ustalić fakty dotyczące wydarzeń z 6 lipca, Robinson nieustannie im przerywał i zachowywał się lekceważąco. Kiedy kazano mu opuścić pomieszczenie, według Beara, Robinson nadal stał przy półbramie, „opierając się o półbramę w pozycji garbatej, z łokciami opartymi o bramę, i ciągle przerywał”. Kilka razy, powiedział Bear, powiedział czarnoskóremu porucznikowi, aby odszedł od drzwi, a w odpowiedzi Robinson ukłonił się i powiedział: „O.K., sir. O.K., sir. O.K., sir.” Bear zademonstrował sposób, w jaki Robinson się ukłonił, jako że „jakby uśmiechnął się lub wykrzywił twarz w grymasie.”
KAPITAN BEAR ZEZNAŁ, że wydał Robinsonowi bezpośredni rozkaz pozostania na miejscu do czasu wezwania. Zamiast tego porucznik wyszedł na zewnątrz i „rzucał kamieniami” oraz rozmawiał z kierowcą jeepa. Kiedy kazano mu wrócić do środka, powiedział Bear, Robinson zastosował się „niechętnie … z rękami w kieszeniach, kołysząc się, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą”.
Kiedy Robinson został wprowadzony do pokoju sanitarnego, aby złożyć zeznanie, powiedział Bear, „wszystko co mówił wydawało mu się żartobliwe, i wydawało się, że próbuje się z tego śmiać … podnosił i opuszczał słowa, i mówił, 'Och, tak’, kiedy zadawałem mu pytanie, i kilka razy prosiłem go, aby nie szedł tak szybko i aby złagodził swój język.” Wydawał się „kłótliwy” i zadawał pytania w rodzaju: „Cóż, czy muszę na to odpowiedzieć?”. Kiedy poproszono go o wolniejsze mówienie, według Beara, Robinson zaczął „mówić jak dziecko”, przesadzając z pauzami między każdym słowem.
Po spisaniu zeznań Robinsona, Bear zorganizował dla niego transport z powrotem do szpitala, ale porucznik stwierdził, że nie chciał wracać, ponieważ miał przepustkę do ósmej rano. W opinii kapitana Wiggintona, Robinson był „bardzo lekceważący”, co doprowadziło do tego, że oficer dzienny zagroził aresztowaniem go za niesubordynację.
W swoim własnym zeznaniu Robinson odpierał większość stawianych mu zarzutów. Przyznał, że wtrącił się do rozmowy pomiędzy kapitanem Wiggintonem i szeregowym Mucklerathem, ale „według mnie wcale nie przerywałem; szeregowy Mucklerath powiedział coś, co moim zdaniem nie było całkiem w porządku i przerwałem mu, aby zobaczyć, czy mogę … skłonić go do skorygowania jego wypowiedzi”. Po skardze, że Mucklerath nazwał go „czarnuchem porucznikiem”, zapytano go, czy wie, co to jest czarnuch. „Sprawdziłem to kiedyś, powiedział Robinson, „ale moja babcia dała mi dobrą definicję, była niewolnicą, i powiedziała, że definicja tego słowa to niska, nieokrzesana osoba, i nie odnosi się do nikogo w szczególności; ale ja nie uważam, że jestem niski i nieokrzesany. (…) Kiedy powiedziałem, że nie lubię być nazywany czarnuchem, powiedziałem kapitanowi: 'Jeśli nazywasz mnie czarnuchem, mógłbym powiedzieć to samo do ciebie. (…) W ogóle nie uważam się za czarnucha. Jestem Murzynem, ale nie czarnuchem.”
Robinson zaprzeczył większości konkretnych oskarżeń wysuniętych przeciwko niemu i stwierdził, że Bear był „w ogóle nieuprzejmy” od momentu przybycia i „bardzo nieuprzejmy wobec mnie” podczas odbierania zeznań. „Wydawało się, że w ogóle nie rozpoznał mnie jako funkcjonariusza. Ale ja uważałem się za oficera i czułem, że tak należy się do mnie zwracać”. I, dodał z goryczą, „poprosili tego szeregowca, żeby usiadł.”
Zeznania Robinsona lepiej wytrzymały przesłuchanie niż zeznania Beara czy Wiggintona. W relacjach obu kapitanów było kilka niedociągnięć i pominięć. Odnosząc się do „argumentacyjnych” pytań, które Robinson zadawał podczas składania zeznań, Cline zapytał Beara, czy to „niewłaściwe, aby oskarżony zadawał takie pytania”. Zapytany, Bear stwierdził, że nie. Czy Bear nie kazał Robinsonowi „być spokojnym”, zapytał jeden z sędziów przewodniczących. Jeśli tak, kontynuował, „nie widzę, aby sposób, w jaki oparł się o bramę, miał coś wspólnego z panem.”
Pytania o to, czy Robinson został aresztowany 6 lipca i czy odmówił przyjęcia transportu, który Bear zamówił dla jego powrotu do szpitala, były również celem krzyżowego przesłuchania. Pytania obrony ujawniły, że podstawiony pojazd był w rzeczywistości pickupem żandarmerii wojskowej. Bear zeznał jednak, że poinformował Robinsona, iż jest on aresztowany w kwaterze, a w takim przypadku żadne ograniczenia cielesne nie są dozwolone. Robinson miał prawo do protestu.
Porucznik Cline nie odniósł całkowitego sukcesu w dyskredytowaniu świadków oskarżenia. Wysiłki mające na celu powiązanie zachowania Robinsona z incydentem w autobusie zostały odrzucone. Zarówno Bear jak i Wigginton zaprzeczyli, że doszło do jakiejkolwiek niezwykłej wymiany zdań pomiędzy Robinsonem a stenografem, co uniemożliwiło obronie zbadanie tego aspektu sprawy. Niemniej jednak, zanim ci dwaj mężczyźni opuścili stanowisko świadków, kluczowe segmenty ich zeznań zostały albo odrzucone, albo poddane w wątpliwość.
Przeprowadzone przez prokuraturę przesłuchanie porucznika Robinsona było o wiele mniej skuteczne. Robinson zaprzeczył, że tego wieczoru pił jakiekolwiek drinki, chociaż „widocznie myśleli, że tak było”. Stwierdził również, że nie złamał świadomie bezpośredniego rozkazu. Wyjaśnił, że jedynym powodem jego kłótni z Bear’em było to, że pół tuzina razy pytał kapitana, czy jest aresztowany – a jeśli nie, Robinson chciał wiedzieć, dlaczego jest eskortowany z powrotem do szpitala pod strażą. Jak sam przyznał, Bear udzielał Robinsonowi niejednoznacznych odpowiedzi. W przeciwieństwie do Beara i Wiggintona, Robinson nie został poddany praktycznie żadnemu badaniu przez komisję sądową.
Obrona przedstawiła również kilku świadków z batalionu Robinsona. Najbardziej znaczące zeznanie pochodziło od pułkownika Batesa. Bates stwierdził, że Robinson był oficerem, którego chciałby mieć pod swoim dowództwem w walce, a prokuratura i sam sąd kilkakrotnie strofowały pułkownika za dobrowolne wygłaszanie pochwał na temat Robinsona.
Po odpoczynku obrony, oskarżenie powołało kilku dodatkowych świadków. Wszyscy poparli historię opowiedzianą przez kapitanów Beara i Wiggintona, ale żaden z nich nie okazał się szczególnie skuteczny. Szeregowy Mucklerath był szczególnie mało wiarygodny. Choć przypomniał sobie przysięgę Robinsona, że jeśli szeregowy kiedykolwiek „nazwie go czarnuchem, to pęknie na dwoje”, zaprzeczył, że użył tego określenia i nie potrafił wyjaśnić, dlaczego czarny porucznik tak powiedział. Po nim jednak na mównicę wszedł kapral Elwood, który ogólnie popierając zeznania pozostałych białych, przyznał, że Mucklerath rzeczywiście zapytał go, czy ma w samochodzie „czarnoskórego porucznika”.
Elwood był ostatnim przesłuchiwanym świadkiem. Adwokaci przedstawili następnie swoje argumenty końcowe, a Robinson wspominał później: „Mój prawnik pięknie podsumował sprawę, mówiąc radzie, że nie była to sprawa związana z jakimkolwiek naruszeniem artykułów wojennych, czy nawet tradycji wojskowej, ale po prostu sytuacja, w której kilka osób starało się dać upust swojej bigoterii na Murzynie, którego uważali za 'upośledzonego’, ponieważ miał czelność korzystać z praw, które należały mu się jako Amerykaninowi i żołnierzowi.”
Robinson i jego prawnik usiedli, aby oczekiwać na werdykt. Nie musieli długo czekać. Głosując w tajnym pisemnym głosowaniu, dziewięciu sędziów uznało Robinsona za „niewinnego wszystkich specyfikacji i zarzutów.”
Trwające męki, które rozpoczęły się prawie miesiąc wcześniej w wojskowym autobusie, wreszcie dobiegły końca. Do pewnego stopnia uniewinnienie wynikało z faktu, że Robinson był znaną postacią – jego skazanie mogło okazać się kłopotliwe dla armii. Dla większości innych czarnych żołnierzy jednak ani wojskowy, ani południowy wymiar sprawiedliwości nie był w stanie doprowadzić do takiego wniosku.
ROBINSON BYŁ TERAZ wolny, aby wznowić swoją karierę w służbie, ale doświadczenia z armii odcisnęły piętno na jego patriotycznym zapale. Miesiąc wcześniej był gotów zrzec się praw do odszkodowania za kontuzję i wyjechać za granicę, ale teraz jego głównym pragnieniem było całkowite odejście ze służby. Gdy pułkownik Bates i jego batalion czołgów byli już w drodze do Europy, Robinson nie chciał dołączać do innej jednostki. Poprosił o zwolnienie z armii. Szybko został przeniesiony do Camp Breckinridge, Kentucky, gdzie trenował czarne drużyny sportowe aż do honorowego zwolnienia w listopadzie 1944 roku.
Had the court-rnartial of Jackie Robinson być odosobniony incydent, ono być niewiele więcej niż ciekawy epizod w the życie wielki atleta. Jego upokarzające konfrontacje z dyskryminacją były jednak typowe dla doświadczeń czarnego żołnierza, a jego bunt przeciwko postawom Jim Crow był tylko jednym z wielu przypadków, w których czarni, zwerbowani do walki z rasizmem w Europie, zaczęli opierać się dyktatowi segregacji w Ameryce. Jak Robinson później napisał o swoim uniewinnieniu w Fort Hood, „To było małe zwycięstwo, ponieważ nauczyłem się, że byłem w dwóch wojnach, jednej przeciwko zagranicznemu wrogowi, drugiej przeciwko uprzedzeniom w domu.”
Nawet Robinson nie mógł zdawać sobie sprawy, jak wysoka była osobista stawka, kiedy odmówił przejścia na tył autobusu w 1944 roku. Gdyby został skazany za poważniejsze zarzuty i, jak się obawiał, niehonorowo zwolniony, wątpliwe jest, czy Branch Rickey, dyrektor generalny klubu Brooklyn National League, wybrałby go do integracji zorganizowanego baseballu w 1946 roku. W klimacie powojennej Ameryki, czarny człowiek wyrzucony z armii mógł znaleźć niewielkie poparcie społeczne. Nie jest nierozsądne przypuszczenie, że Robinson, który miał już dwadzieścia osiem lat, gdy dołączył do Brooklyn Dodgers, mógłby nigdy nie zaistnieć w głównych ligach, gdyby był zmuszony czekać na innego człowieka, który mógłby pełnić rolę pioniera. Na szczęście, jego bunt miał dokładnie odwrotny skutek. Jego doświadczenia w armii, które obrazowo przedstawiały los czarnego człowieka w Ameryce, pokazały również odwagę i dumę Jackiego Robinsona. Były to cechy, które okazały się niezbędne w ataku na linię koloru w baseballu.