Miałam 22 lata, dobrą pracę i byłam w długotrwałym związku, kiedy poddałam się aborcji.
Zaczęło się tak, jak spodziewam się, że dzieje się to u każdego – mój okres się spóźniał. Brałam pigułkę, ale czasami wpadałam w paranoję, gdy karmazynowy przypływ nie pojawiał się kilka dni po tym, jak powinien, więc kupiłam test ciążowy. Robiłam to już kilka razy wcześniej, żeby uspokoić nerwy. To sprawiło, że poczułam się lepiej, aby uzyskać potwierdzenie tylko jednej małej różowej linii na tym 17$ patyczku.
Poza tym razem. Tym razem były dwie kreski i byłam w ciąży.
Zadzwoniłam do mojego chłopaka płacząc. Głównie z powodu szoku. W żadnym wypadku nie chciałam mieć dziecka. Popędził do domu i znalazł mnie pocieszającą się jedzącą lody, test ciążowy wciąż w łazience.
Po upewnieniu się, że nic mi nie jest, porozmawialiśmy. Powtórzyłam fakt, że nie chcę mieć dziecka. On czuł dokładnie to samo. Już wcześniej rozmawialiśmy o tym, co byśmy zrobili, gdyby coś się stało. Żadne z nas nie było gotowe, by zostać rodzicem, mieliśmy całe życia, które chcieliśmy przeżyć przed tym momentem. I chociaż oboje mieliśmy dobrą pracę i wkrótce skończyliśmy studia, wiedzieliśmy, że zdolność do finansowego zaopiekowania się dzieckiem nie jest powodem do posiadania dziecka. Tak więc doszło do aborcji.
Mam to szczęście, że mieszkam w jednym z dwóch jedynych miejsc w Australii (Wiktoria i ACT), gdzie kobieta może poddać się aborcji na życzenie, bez żadnego innego powodu niż ten, że nie chce być w ciąży.
Mając to szczęście, że mieszkam tam, gdzie mieszkam, po prostu zadzwoniłam do kliniki Marie Stopes, aby zarezerwować swoją aborcję. Powiedziano mi, że ponieważ jestem prawdopodobnie w mniej niż czwartym tygodniu ciąży, będę musiała poczekać kilka tygodni, ponieważ nie wykonują zabiegów przerwania ciąży tak wcześnie. Przez telefon zadali mi kilka podstawowych pytań i umówili mnie na wizytę za kilka tygodni.
Następne dwa i pół tygodnia nie były wesołe. Głównie dlatego, że czułam się trochę chora i byłam zestresowana faktem, że mam w sobie płód, którego nie chciałam. Chciałam, żeby to się już skończyło.
Rano mojej aborcji, ubrałam się w wygodne ubrania i mój chłopak zawiózł nas do kliniki. Pomimo czasu, około 7 rano, jak sądzę, byli protestujący z przodu budynku. Wszyscy byli biali, po sześćdziesiątce, modlili się głośno i trzymali znaki. Sama ich obecność rozwścieczyła mnie i postanowiłam, że jeśli coś do nas powiedzą, to dam im popalić. Jakimś cudem nas zignorowały (może nie wyglądałyśmy wystarczająco, jakbyśmy zamierzały dokonać aborcji?) i weszłyśmy prosto do środka.
Drzwi do kliniki były zamknięte i trzeba było wpisać swoje nazwisko i godzinę wizyty – dopiero wtedy je otworzono. Gabinet był jak każda poczekalnia u lekarza – krzesła, stare plotkarskie magazyny, rośliny porozrzucane dookoła. Czekały tam dwie inne kobiety, obie z męskimi partnerami i obie starsze ode mnie – powiedziałabym, że po trzydziestce. Nope, nie ma znokautowanych szesnastolatków.
Po krótkim oczekiwaniu wywołali moje imię. Mój chłopak wstał, aby przyjść ze mną, ale poprosili, aby pozostał w poczekalni na razie. Pielęgniarka, która sama była młodą kobietą, zabrała mnie do pokoju zabiegowego i usiadła ze mną. Zapytała, bardzo delikatnie, czy sama podejmuję decyzję. Chciała się upewnić, że mój partner lub ktokolwiek inny nie naciskał na mnie, abym dokonała aborcji. Kiedy zapewniłam ją, że to moja decyzja, i byłam jej bardzo pewna, przyciągnęła mojego chłopaka z poczekalni.
Wtedy my (no cóż, głównie ja) odpowiedzieliśmy na jej pytania dotyczące mojej historii medycznej, w tym jakiej formy kontroli urodzeń używałam, kiedy zaszłam w ciążę (pigułka, FYI). Potem przeszła z nami przez cały proces. Zdecydowałam się na aborcję medyczną, a nie chirurgiczną, co oznaczało, że wezmę pigułkę (znaną jako RU486), która zakończy ciążę w 93-98% przypadków. Ponieważ byłam w piątym tygodniu ciąży, taka opcja była dla mnie możliwa. Jeśli jesteś w ciąży dłuższej niż 9 tygodni, RU486 nie jest tak skuteczna i aborcja chirurgiczna jest jedyną opcją.
Po pytaniach i omówieniu wszystkiego z nami, pielęgniarka wykonała badanie ultrasonograficzne, aby potwierdzić, jak daleko jestem w ciąży i że aborcja medyczna jest dla mnie w porządku. Leżałam na łóżku, podczas gdy ona rozsmarowywała na moim brzuchu bardzo zimny żel i sprawdzała stan mojej macicy. Zasłona oddzielała mnie od monitora, więc nie widziałam zdjęć USG.
Po tym wróciłyśmy do poczekalni, aż lekarz był gotowy dla mnie. Ponownie, tylko 10 minut później (nie tylko wszyscy pracownicy byli niesamowicie mili, ale byli naprawdę dobrzy w tym, że nie kazali ci długo czekać) zostałam wezwana. Lekarz ponownie wyjaśnił mi proces i nakreślił, czego mogę się spodziewać. Miałam wziąć pierwszą tabletkę w klinice przed nim, a następnie 24-48 godzin później wziąć drugą tabletkę w domu. Przerwanie ciąży rozpoczęłoby się około 4 godziny po zażyciu drugiej tabletki. Musiałabym również przyjść dwa tygodnie później, aby potwierdzić, że aborcja się powiodła.
Więc wzięłam pierwszą pigułkę, zarezerwowałam w mojej drugiej wizycie i poszłam do domu z moim chłopakiem. Nic tak naprawdę nie wydarzyło się do następnego dnia, kiedy wzięłam drugą pigułkę, ale miałam dzień wolny od pracy, więc po prostu leniuchowałam w domu, jedząc śmieciowe jedzenie i oglądając Buffy the Vampire Slayer.
Następnego ranka, około 24 godzin po wizycie, wzięłam drugą pigułkę. Byłam przygotowana do spędzenia weekendu w domu i miałam mnóstwo czekolady i filmów, aby mnie przez to przebrnąć, jak również wygodne miejsce na kanapie z kocami, moje PJs i około miliona nocnych padów.
Około cztery i pół godziny później zaczęło się. Najpierw pojawiło się krwawienie. I ojej, było go bardzo dużo. Miałam podpaski, ale przemokły od ilości krwi, więc musiałam je zmieniać dość regularnie. To było jak rzeka krwi. Poważnie. Rzeka krwi z gigantycznymi skrzepami większej ilości krwi. Ból był porównywalny z wyjątkowo złym bólem miesiączkowym i wzięłam trochę Panadeine Forte, które dała mi klinika, co sprawiło, że czułam się bardziej komfortowo. Potem zjadłam dużo czekolady i makaronu z serem.
Trwało to przez większość dnia. Do wieczora krwawienie zwolniło i położyłam się do łóżka pocieszona, że nie jestem już w ciąży. Następnego dnia krwawienie przypominało bardziej obfitą miesiączkę, a ból był mniej intensywny.
Dwa tygodnie później wróciłam do Marie Stopes, gdzie potwierdzono, że aborcja się udała. Lekarze pytali mnie o ból i krwawienie oraz robili notatki. Byli tak samo troskliwi i profesjonalni jak podczas pierwszej wizyty.
Wychodziłam z domu czując się dobrze. Nie byłam już w ciąży i nie musiałam się stresować, że urodzę niechciane dziecko. Pomimo całej retoryki wielu zwolenników pro-choice i pro-life, nie była to dla mnie trudna ani emocjonalnie ciężka decyzja. Nie chciałam dziecka w tym momencie mojego życia; to proste.
Najbardziej niepokojącą rzeczą związaną z moją aborcją była reakcja innych osób. Pierwsza przyjaciółka, której o tym powiedziałam, była niezwykle osądzająca – niechętnie zaakceptowała mój wybór, ale dała jasno do zrozumienia, że podjęłaby inną decyzję i uważała, że jej nie przemyślałam. A wszystko to dlatego, że sama stwierdziła, że nie poddałaby się aborcji.
Potem zaczęłam się bać rozmawiać o tym z innymi ludźmi. Obawiałam się ich oceny, mimo że doskonale czułam się z moimi wyborami. Martwiłam się, jak zareagują moi przyjaciele. Ponieważ pomimo tego, jak wiele kobiet dokonuje aborcji – mniej więcej jedna na trzy – jest to wciąż temat tabu. Ludzie boją się wstać i powiedzieć o tym. Dlatego właśnie napisałam ten artykuł. Aby ktoś, kto znalazł się w takiej samej sytuacji jak ja, wiedział, że nie jest sam. Nie muszą czuć się zawstydzeni lub zażenowani. Jeśli nie chcą być w ciąży, nie muszą być. I nie potrzebują nikogo w swoim życiu, kto sprawi, że poczują się źle z tego powodu.
Więc to była moja aborcja. Nie zmieniła ona mojego życia ani nie była szczególnie trudna. To było coś, co mi się przytrafiło i to jest zupełnie w porządku.
INFO & WSPARCIE
Po więcej informacji i wsparcie w sprawie aborcji odwiedź stronę Family Planning NSW lub Victoria. Możesz również skontaktować się z Children by Choice, organizacją, która oferuje kobietom bezstronne informacje i wsparcie na temat wszystkich opcji nieplanowanej ciąży poprzez ich stronę internetową lub telefonicznie pod numerem 1800 177 725.
.