Jest taki fragment w „Tak mówił Zarathustra”, w którym Friedrich Nietzsche opisuje duchową ewolucję człowieka od dzieciństwa do starości. Rozpoczyna ten fragment od pokazania, jak dziecko spędza pierwsze lata życia jako kolekcjoner obowiązków, urazów i słowa „nie”, i jak przypomina wielbłąda, zwierzę brzemienne, które musi dźwigać to, co mu się wrzuci na grzbiet. Dziecko staje się wielbłądem za sprawą smoka społecznego, który nosi imię „Będziesz”, a na każdej z jego łusek znajdują się prawa i instrukcje mówiące o tym, czego nie wolno robić. W końcu jednak, małe dziecko zacznie kwestionować autorytet swojego społeczeństwa; zapyta, dlaczego dźwiga tak ciężkie brzemię i, jeśli zwraca uwagę na swoje otoczenie, pojawi się uczucie rozczarowania, ponieważ zobaczy nudę świata, do którego został uwarunkowany, zobaczy konsekwencje swoich lat ulegania smokowi i poczuje, że został w jakiś sposób zdradzony, że to, co zostało mu obiecane przez społeczeństwo, nie zostało dostarczone.
I wtedy zauważy swoje uwarunkowania, wszystkie ograniczenia i oczekiwania, które go więzią, i w końcu ustąpi i upadnie na kolana, zrzucając ciężar ze swoich pleców na pustynię pod nim. Jest to pierwsza oznaka dojrzałości, określana przez Josepha Campbella jako „wezwanie do przygody”, i jest to etap życia, w którym chłopiec wyrusza na własną rękę na pustynię i maszeruje w kierunku wielkiego smoka „Thou Shalt”. W tym momencie młody wielbłąd staje przed dwoma opcjami: Albo będzie nadal egzystował jako zwierzę pociągowe i pozwoli, by smok rządził jego życiem, albo, jak święty Jerzy i Apollo, zabije smoka i stanie się lwem, monarchą własnego królestwa:
’Tutaj duch’, pisze Friedrich Nietzsche, 'staje się lwem, który chciałby zdobyć swoją wolność i być panem…
Kim jest wielki smok, którego duch nie będzie już nazywał panem i odejdzie? 'Thou shalt’ jest imieniem wielkiego smoka.
Ale duch lwa mówi, 'I will.’
– Thus Spoke Zarathustra
Jak wspomnę później, mit bohatera jest rezerwą dojrzewającego mężczyzny, mężczyzny, który dopiero co opuścił objęcia matki. Kiedy bohater zakończy swoją misję i wejdzie w dojrzałą fazę życia, mit ten traci na znaczeniu. Ale dla młodego człowieka jest naturalne, że myśli o swoim życiu w odniesieniu do podróży bohatera, i to jest właśnie cel mitu bohatera: Uświadomienie sobie własnych mocnych i słabych stron, rozwinięcie samoświadomości, abyśmy mogli się odpowiednio ukierunkować. Mit bohatera działa jak lustro dla prawdziwego „ja” – pozwala nam zobaczyć, gdzie stoimy w podróży i gdzie musimy iść i jak się tam dostać.
Aby przejść przez podróż bohatera i pokonać smoka, konieczne jest, aby młodzi mężczyźni, pisze Carl Jung, skierowali swoją energię w jakąś dyscyplinę. Mężczyźni odkrywają swoje znaczenie, im wyżej wznoszą się w wybranym przez siebie powołaniu, tak jak słońce świeci najjaśniej, gdy osiąga swój najwyższy punkt około południa, a gdy stają się wybitni w swojej sztuce, uwalniają się również od uścisku mas – od ciężaru „Ty będziesz”. Każdy człowiek ma jakieś rozeznanie, gdzie może być jego powołanie, i lepiej, żeby wykonywał rzemiosło, ku któremu ma skłonność. Jest to argument za tradycyjnymi rzemiosłami, takimi jak stolarstwo, murarstwo, hydraulika i tynkarstwo, które zostały, głupio, zdewaluowane od czasu brzydkiej i rozdmuchanej ekspansji szkolnictwa wyższego, sławetnego złudzenia, które bez wątpienia rozbije się w nadchodzących latach. Ale dążenie do mistrzostwa w ogóle, jak uważał Carl Jung, utrwala indywidualność człowieka w masowej świadomości kultury i buduje wiarę we własne siły. Bez jakiegoś celu mężczyźni nie mają nic, co mogłoby obronić ich osobowość przed konformizmem „Ty będziesz” i nic, co powstrzymałoby ich od niepotrzebnego zastanawiania się nad egzystencjalnymi pytaniami, na które nie ma odpowiedzi. Jeśli nie ma kanału dla męskości, aby wyrazić swój gniew i siłę, wtedy energia wzniesie się do umysłu i objawi się poprzez niekończące się, nieskończone myślenie, najbardziej nieprzyjemne cierpienie.
To smok, zatem, definiuje próg dorastania, ponieważ jest to pierwszy próg poza narodzinami, który obejmuje ponowne przebudzenie, zrzucenie granic i założeń narzuconych w dzieciństwie – jest to etap, w którym chłopiec uczy się mówić „chcę” w obliczu wielkiego smoka. Coś w nas pragnie pozostać dzieckiem i wielu ludzi trzyma się obietnic z dzieciństwa przez całe życie, nigdy nie dochodząc do siebie, woląc zamiast tego osiąść w bezpiecznym zamknięciu matczynych objęć. Większość boi się odpowiedzialności związanej z wolnością i konsekwencjami, ale jeśli człowiek nadal trzyma się złudzeń z dzieciństwa, to odmówi rozszerzenia swojej świadomości poza ciasne ramy wieku młodzieńczego i nigdy nie odkryje granic swoich lęków. To smutna rzecz widzieć tych w moim wieku, którzy nie potrafią objąć cudu i potencjału życia, po części dlatego, że rzeczywiście są w pełni potencjału, ale także dlatego, że życie dzisiaj jest o wiele bardziej obfite niż było w przeszłości.
Teraz, w tym momencie chciałbym zająć się ostatnim progiem życia – to znaczy wiekiem pokuty i starszego mędrca. W prymitywnych plemionach, pisze Carl Jung, starcy byli zawsze świętymi strażnikami wspólnego prawa i przewodnikami dla młodszych pokoleń. Ale jaką rolę pełnią oni dzisiaj? Gdzie jest mądrość i tajemnice naszych starszych ludzi? Niestety, ludzie starsi znajdują się w machinie, która zmusza ich do konkurowania z młodymi, a jeśli są zbyt starzy, by konkurować, są usuwani ze społeczności do domów opieki, ponieważ w naszych czasach ci, którzy nie przynoszą wartości ekonomicznej, są jedynie ciężarem. Nie ma szczęścia w walce ze smokami przez całe życie; nie można żyć wieczorem tak, jak żyło się rano. Oczywiście, nie mogę mówić zbyt elegancko o starości, bo jeszcze nie przekroczyłem tego ostatecznego progu; wciąż dochodzę do własnej suwerenności. Warto jednak poznać ten etap, aby być świadomym tego, co ma nadejść. Wieczór życia, pisze Jung, powinien być świętowaniem tego, co się stało i okazją do wiecznej twórczości, ponieważ stary człowiek nie jest już uczestnikiem osiągania życia – bo swoje życie już osiągnął. Powinien porzucić rzeczy tego świata i wszystko, co osiągnął w poprzednim życiu, i powinien pozwolić sobie na obniżenie energii, zejść do wewnątrz i zostawić grę w życie tym, którzy muszą się jeszcze sprawdzić. I kiedy odpuszcza, przekształca się ponownie i powraca do świata jako dziecko, ale tym razem jest dzieckiem z doświadczeniem wielbłąda i mądrością lwa, zdolnym do przekazania mądrości tym, którzy są na początku swojej drogi.
Dzieci wyrastają z nieświadomości, ale starzy muszą zejść do nieświadomości; oba progi – wzrastanie i zejście – wymagają odwagi, aby zostawić za sobą znany świat i przenieść się w nieznane. Dziecko i starzec żyją bez świadomych problemów i niepewności co do przyszłości, a to właśnie podczas popołudniowego okresu życia problemy obfitują. W szczytowym momencie maszerujemy w kierunku smoka i wyryliśmy nasze imię w krajobrazie, i tylko wtedy, gdy daliśmy światu nasz dar i „napełniliśmy zlewkę życia”, będziemy mogli powitać nadejście starości. Taki jest w istocie wielki cykl życia, trzy metamorfozy człowieka – kiedy „duch staje się wielbłądem, wielbłąd lwem, a lew wreszcie dzieckiem”
.